Piątek, 22 listopada
Imieniny: Marka, Stefana
Czytających: 6333
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

REGION, Boguszów-Gorce: Alex, Brad i Josh Anglicy z Wałbrzycha

Poniedziałek, 22 stycznia 2018, 6:49
Autor: red
REGION, Boguszów-Gorce: Alex, Brad i Josh Anglicy z Wałbrzycha
Fot. red
Jest piękny wrześniowy poranek 2017 roku. Alex Gray, Brad Allan oraz Josh Charman wsiadają na swoje rowery w Portsmouth w południowej części Wielkiej Brytanii. Wybierają się w niezwykłą podróż, całkowicie odmienną od tych, które odbyli w swoim życiu.

Zamierzają podróżować na rowerach przez pięć różnych krajów, przemierzyć ponad tysiąc pięćset kilometrów. Będą narażać się na trudy podróży w deszczu, chłodzie, a kiedy indziej w promieniach palącego słońca. Przytłaczające wyczerpanie fizyczne będzie dawać się we znaki szczególnie w trakcie ostatniego etapu podróży, gdy ich organizmy będą już mocno nadwyrężone codzienną pracą. Wysiłek jest tak intensywny, że odebrałby zapał nawet sportowcom, którzy na co dzień zmagają się z dużym fizycznym obciążeniem. Po kilkudniowej podróży, wyczerpani, ale szczęśliwi, dotrą nareszcie w okolice Wałbrzycha, do upragnionego celu. Alex, Brad i Josh są nauczycielami języka angielskiego. Ich uporczywe pedałowanie ma na celu nie tylko i wyłącznie dotarcie do jakiegoś odległego miejsca, by później z dumą opowiadać o swoich podróżniczych wyczynach na portalach społecznościowych. Robią to, aby zebrać fundusze na swój pobyt w Polsce, ponieważ chcą tu osiąść i uczyć języka angielskiego. Rzadko zdarza się, aby można było na tym terenie spotkać nauczyciela, którego językiem narodowym jest język angielski. Po przyjeździe zamieszkają w Kochanowie u chińsko-holenderskiego małżeństwa Roberta i Xiyun. W każdy wtorek o godzinie 18:00 będą spotykać się na warsztatach języka angielskiego w Boguszowie-Gorcach, w siedzibie fundacji “Ulica Swoje Wie” przy ulicy Kamieniogórskiej 6. Zapytaliśmy Alexa, który jest najstarszym z Anglików i posiada najwięcej doświadczenia życiowego o to, co go urzekło w Polsce i Polakach do tego stopnia, że zdecydował się przyjechać w te strony. Twierdzi, że była to polska gościnność. Niebagatelną rolę odegrało również piękno Dolnego Śląska. “Gdy przyjechałem tu po raz pierwszy w roku 2015, od razu zakochałem się w spowitych gęstą mgłą górach, pokrytych lasami i poprzecinanymi wąskimi strumieniami. (Po prostu) Nie mamy takich krajobrazów w moim rodzinnym mieście” twierdzi Alex.

“Kolejną rzeczą, która przemówiła do najgłębszych zakamarków mojego jestestwa była polska kuchnia. Moi polscy przyjaciele zabrali mnie kilkukrotnie do polskiej restauracji i od razu zakochałem się w pierogach, bigosie i żurku z białą kiełbasą. Nie wspomnę już o ekstatycznych doznaniach, gdy na moim talerzu wylądował deser w postaci “basi”, ciastka tak lekkiego, że w ogóle nie ma się wyrzutów sumienia po zjedzeniu jednego… no, może nawet dwóch” śmieje się Alex. “Chcemy uczyć się języka polskiego a jednocześnie uczyć Polaków naszego języka. Chcemy lepiej poznawać polską kulturę oraz inspirować dzieciaki z okolicznych miejscowości do podejmowania pozytywnych inicjatyw. Do przyjmowania pozytywnej postawy względem życia, które zwykle jest pełne trudności i zmagań, ale chyba właśnie dlatego jest piękne. Z przykrością zauważam, że choć znajdujemy się w regionie, którego piękno przewyższa wszystko, co wcześniej widzieliśmy i czego doświadczyliśmy, to na płaszczyźnie społecznej wydaje się istnieć wiele poważnych wyzwań. Widzę młodych ludzi na ulicach polskich miast, którzy nie tylko nie dostrzegają piękna, które ich otacza, ale też wydają się nie wierzyć, że ich życie ma sens. Dlatego właśnie nasza brytyjska fundacja “Oasis of Hope” współpracuje z lokalną fundacją “Ulica Swoje Wie”, której jednym z celów statutowych jest inspirowanie pozytywnych postaw wśród młodzieży zagrożonej wykluczeniem społecznym. Lata temu, gdy jeszcze mieszkałem w Wielkiej Brytanii, w mojej klasie pojawił się pewnego dnia Brad. Był wówczas kilkunastoletnim chłopakiem, u nas określilibyśmy go mianem “Lad”. Widziałem, że zmaga się z wewnętrznymi problemami, z poczuciem pustki i braku sensu życia i nie mogłem na to patrzeć obojętnie. Efekt jest taki, że dziś Brad razem ze mną pomaga innym ludziom. Opowiada, jak sam wybrnął ze swoich problemów dzięki temu, że ktoś inny - mocniejszy od niego - pochylił się nad nimi. Myślę, że każdy z nas chce być częścią czegoś wielkiego, czegoś, co zmienia życie drugiego człowieka i to właśnie jest nasz cel - dawać nadzieję tym, którzy jej nie mają. Pomagać tym, którzy potrzebują pomocy, a w szczególności inspirować młode pokolenie Polaków do sięgania wyżej, ponad swoją niemoc, ponad swoje ograniczenia i ponad swoją niewiarę, że może być lepiej. Mamy już pierwsze sukcesy, jesteśmy zapraszani przez okoliczne szkoły i organizujemy warsztaty języka angielskiego, podczas których w formie zabaw i gier uczymy młodzież, jak lepiej posługiwać się naszym rodzimym językiem. Zdarzają się też sytuacje przykre - nie mogliśmy na przykład uzyskać pozwolenia na pracę z młodzieżą w położonym nieopodal Kochanowa domu dziecka w Nowym Siodle, ze względu na nieufną postawę dyrekcji. Wzbudziło to nasze zdziwienie, ale też nie chcemy się narzucać.

Ogólnie jednak, nasze doświadczenia z Polską i Polakami są nieprawdopodobnie pozytywne. Większość Polaków to ludzie ciepli, otwarci, pracowici oraz wytrwali. Dotyczy to w szczególności młodego pokolenia, które - choć nieco zagubione - dryfuje intuicyjnie we właściwym kierunku. Postanowiłem tu zostać, ponieważ widzę, że istnieje potencjał do inspirowania coraz to nowych osób.”

Historia Brada, Josha i Alexa może wydawać się zbyt piękna, aby była prawdziwa. Jeśli czytelnik chce się przekonać, że są oni żywymi, prawdziwymi ludźmi z krwi i kości, a nie tylko wytworami wyobraźni autora tego artykułu, to zapraszamy na cotygodniowe spotkania w siedzibie fundacji “Ulica Swoje Wie” w Boguszowie-Gorcach. Zapraszamy w każdy wtorek o godzinie 18:00. Spotkania są dla naprawdę początkujących (nie musisz znać angielskiego, chcemy (wymagamy) tylko żebyś miał szczere chęci). Natomiast godzinie 19:00 odbywają się zajęcia dla tych, którzy są bardziej zaawansowani i potrafią prowadzić konwersację. Przekonacie się, że angielski nie jest trudny, a zajęcia mogą być prowadzone w taki sposób, że boli po nich nie głowa (od intensywnego myślenia), lecz brzuch (od intensywnego śmiechu).

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group