Rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona niż by się to wydawało. Przypomnę, że decyzją Instytut Pamięci Narodowej postanowiono o likwidacji 60 pomników w ramach tzw dekomunizacji przestrzeni publicznej. Część tych pomników już wyburzono a inne czekają na wyburzenie.
Nie będę tu przypominać, że w szeregi Armii Czerwonej zostało siłą włączonych kilka tysięcy żołnierzy AK. Nie trzeba też przypominać, że pomniki te pokazują i upamiętniają część naszej trudnej historii. Nie twierdzę, że trzeba pod tymi pomnikami spotykać się i składać kwiaty żołnierzom, którzy ginęli podczas wyzwalania polskich miast. Akurat Wałbrzych wyzwolono bez walki i zniszczeń.
Jednak stanowią one świadectwo o tym, że radzieccy żołnierze i w tym polscy włączeni siłą ginęli wyzwalając nasze miasta. Powinny zatem pozostać, bądź jeśli to możliwe powinny zostać przeniesione na cmentarze żołnierzy radzieckich tak jak postuluję do IPN w naszym przypadku.
Niestety na odzew naszej decyzji o usuwaniu pomników nie trzeba było długo czekać.
Już podawałem przykłady na stronie o zniszczonych polskich pomnikach po stronie białoruskiej. O ile u nas niszczone są symbole to tam niszczone są całkowicie pomniki wraz ze spoczywającymi tam mogiłami polskich żołnierzy AK.
Poniżej kilka przykładów z ostatnich dni o których donosi "Głos z nad Niemna na uchodźstwie".
Raz jeszcze apeluję do stosownych instytucji o podjęcie dalszych właściwych kroków celem zaprzestania eskalacji tzw. "wojny na pomniki". Polskie rodziny pochowanych na Białorusi żołnierzy AK wylewają wiadra łez po bezpowrotnym i bestialskim zniszczeniu naszych mogił.
Czas powstrzymać te destrukcyjne działania zarówno po polskiej jak i białoruskiej stronie i wejść na drogę poszanowania trudnej historii zarówno jednej jak i drugiej strony.
Wacław Kwieciński