Wczorajszego wieczoru, Wałbrzych na kilka godzin przeniósł się w samo serce Afryki, za sprawą wspaniałego zespołu, którego nazwa to właśnie oznacza. Motema Afryka rozgrzała serca zgromadzonej na palcu Parku Wielokulturowego publiczności. Ich niesamowita charyzma i niespożyta energia szybko przełamały wszystkie lody - podczas ich występu każdy chciał choć na chwilę stać się Afrykańczykiem.
Poszukiwania odpowiedniego zespołu na sobotni wieczór trwały ponad miesiąc.Jak się okazało, bardzo ciężko było spełnić wymagania artystów. Dyrektor Parku Wielokulturowego Stara Kopalnia, Kazimierz Szewczyk, nie ukrywał, że istotne były względy finansowe. -Kontaktowaliśmy się z zespołami z Berlina i Pragi, ostatecznie jednak udało nam się dogadać z muzykami z Warszawy, którzy zgodzili się przyjechać do nas w ustalonym terminie.
Motema nie tylko przyjechała, ale i zawładnęła duszami wałbrzyszan. Ich autentyzm i niepowtarzalność sprawiają, że ciężko pozostać obojętnym na ich twórczość.
Sam koncert składał się z dwóch części: w pierwszej muzycy z Konga, Mali, Senegalu, Angoli, Ghany, Sudanu i Wybrzeża Kości Słoniowej zorganizowali warsztaty gry na bębnach. Przekazywali na nich uczestnikom nie tylko umiejętność gry na tych instrumentach, ale też w zabawny i dynamiczny sposób pokazywali i objaśniali obyczaje oraz tradycje wprost z Czarnego Lądu. W trakcie zabawy wybrano króla i królową imprezy, którymi zostali pani Maria i Pan Tadeusz - najstarsi uczestnicy warsztatów.
- Jestem taka podekscytowana, zupełnie się tego nie spodziewałam! A rządzę to ja i tak - w domu! – mówiła pani Maria.
Para królewska objęła rządy nad przebiegiem koncertu i nawet obecny na zabawie zastępca prezydenta Wałbrzycha, Piotr Sosiński, musiał się dostosować, co uczynił z uśmiechem.
Druga część, właściwy koncert przebiegała w porywającej atmosferze szaleńczego tańca, do którego zachęcali sami muzycy. Podczas ich występu nie ma miejsca na oderwane od publiczności show.
Wyjście z muzyką do ludzi, sprawienie, by sami stali się częścią przedstawienia, wydaje się być sensem sztuki tych artystów.
Niestety frekwencja, nie była tak wysoka jak oczekiwano: organizatorzy dopatrywali się w tym winy pogody, która piękna przez cały tydzień, w weekend jak na złość nie dopisała. Ponadto Stara Kopalnia, to jednak miejsce dość odległe od rozrywkowego centrum miasta, które - co tu dużo ukrywać - już dawno ulokowało się gdzieś między Podzamczem a Piaskową Górą.