"Czy dworzec kiedykolwiek powstanie?
Nie milknie temat braku dworca autobusowego w Wałbrzychu. W lipcu lokalni działacze partii Razem zorganizowali konferencję prasową w tej sprawie z udziałem posłanki Pauliny Matysiak, szefowej Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym. 11 sierpnia posłanka Matysiak wraz z wałbrzyskim posłem Nowej Lewicy Markiem Dyduchem wysłali do prezydenta Romana Szełemeja interwencję poselską z pytaniami o to, co miasto robi w sprawie powstania dworca.
Jest odpowiedź.
Prezydent Szełemej odpowiedział na wszystkie pytania, choć kluczowa kwestia czy dworzec w ogóle powstanie i kiedy to nastąpi, wciąż pozostaje niewiadomą. Włodarz Wałbrzycha podaje, że miasto nie planuje odkupić terenu przy Lubelskiej, ani szukać innej dogodnej lokalizacji, gdyż czeka na działania właściciela działki. Na wrzesień miasto planuje spotkanie z obecnym i byłym właścicielem niedawno sprzedanego gruntu przy stacji Centrum. Dowiadujemy się, że dawny inwestor zobowiązał się do dokończenia dojazdu na terenie przy Lubelskiej. Jak pisze prezydent: "warunkiem rozpoczęcia na terenie prywatnym budowy infrastruktury obejmującej m.in. centrum przesiadkowe, jest pozytywna ocena ekonomiczna opłacalności inwestycji (mini galeria handlowa). Koncepcja budowy centrum handlowo-przesiadkowego jest nadal aktualna. Należy jednak pamiętać, że od początku realizacji opierała się ona na inwestycji prywatnej oraz na prywatnym terenie".
Na pytanie czy istnieje prawomocna umowa zobowiązująca właścicieli gruntu do budowy dworca, prezydent odpowiada, że miasto i PKP wykonały swoje zobowiązania, a reszta zależy od woli inwestora.
Miasto nic nie może?
Sprawę komentuje Maciej Zaboronek, jeden z liderów wałbrzyskiego okręgu partii Razem:
- Wciąż nie wiemy czy dworzec autobusowy powstanie, przy stacji Wałbrzych Centrum, a takie zapowiedzi słyszymy od co najmniej 10 lat. Już w 2012 roku obecny prezydent mówił, że przystanek przy ul. Sikorskiego jest rozwiązaniem tymczasowym, a dworzec autobusowy powinien powstać wcześniej niż stacja kolejowa. Tymczasem PKP ukończyło przystanek już dwa lata temu, a dworca nie ma. Władze nie są w stanie podać nawet przybliżonych terminów realizacji tego planu, a jak dotąd żadne realne prace nie zostały zaczęte. Wychodzi na to, że jeśli inwestor zechce, to wybuduje prywatny dworzec, a jak nie, to go mieć nie będziemy. Miasto sprzedało działkę, na której planowano centrum przesiadkowe, a teraz mówi, że nic się nie da zrobić, bo działka jest prywatna. To bardzo dziwna sytuacja. A cierpimy my. Mieszkańcy miasta i regionu. Tymczasem władze Wałbrzycha mogłyby podejmować próby lobbingu i uzyskania funduszy czy to rządowych czy z Unii Europejskiej. Takie fundusze da się znaleźć na budowę obwodnicy, fontann czy wież widokowych. A ważna inwestycja jaką jest dokończenie centrum przesiadkowego od lat leży odłogiem - podsumowuje Zaboronek.
W podobnym tonie wypowiada się posłanka Paulina Matysiak:
- To absurdalne, że w stutysięcznym mieście nie ma dworca autobusowego i w dodatku - nie ma żadnej chęci ze strony miasta na wybudowanie niezwykle potrzebnego centrum przesiadkowego. Przy tak kiepsko prowadzonej polityce tracą mieszkańcy, turyści, wszyscy, którzy chcieliby korzystać z transportu zbiorowego. Wałbrzyskie podejście do transportu publicznego jak w soczewce skupia problemy, z którymi borykają się mieszkańcy całego kraju. Tak nie może być. Będziemy walczyć o dworzec autobusowy w Wałbrzychu.