W manifestacji oprócz mieszkańców bezpośrednio zainteresowanych zakończeniem działalności przez firmę Mo Bruk wzięli też udział wałbrzyscy radni: Alicja Rosiak, Cezary Kuriata, Beata Mucha i Mirosław Bartolik, a także posłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska. Pomimo nawoływań na manifestacji nie pojawił się Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, który określił tę akcję jako awanturę polityczną i zapowiedział, że nie weźmie w niej udziału.
- Jak Państwo widzą nie ma władz miasta. Nawet jeżeli Pan Prezydent jest na dyżurze w szpitalu, to mógł z szacunku dla nas, dla Państwa poprosić o przyjście jakiegoś przedstawiciela, żeby można było komukolwiek zadawać pytania. Sytuacja z Mo Brukiem jest zjawiskiem wieloletnim. Kiedy Pan Prezydent był jeszcze Komisarzem wspólnie dyskutowaliśmy na temat Mo Bruku. W 2011 Prezydent na konferencji mówił, że to kwestia 2-3 miesięcy, że Mo Bruk przestanie funkcjonować, że wysypisko, które stało się zagrożeniem dla całego Wałbrzycha i okolic, zostanie wyeliminowane. Ja kilka kontroli przysłałam, ale każda kontrola mówi jednoznacznie - gospodarzem, który może doprowadzić do likwidacji tego wysypiska jest Pan Prezydent Szełemej. To prezydent miasta wydał pozwolenie, w związku z tym jedynie prezydent miasta może to pozwolenie zabrać. Przez 4 lata był czas na to, żeby na przykład przeprowadzić tak zwaną rozprawę administracyjną. W rozprawie administracyjnej uczestniczą ludzie, którzy tam mieszkają, wypowiadają się, a ich wypowiedzi są tylko i wyłącznie negatywne. Te wypowiedzi mogły doprowadzić do cofnięcia pozwolenia. Ja chcę Państwu przypomnieć, że toczą się oczywiście różne procesy, jest mowa o tym, że są wyroki sądowe - uwaga - one są nieprawomocne, co znaczy, że Mo Bruk może tak pracować jeszcze przez najbliższych kilka lat. A Państwo będą się martwić o to co się pali i przedostaje do atmosfery, do Waszych domów, do wód gruntowych. Spotykamy się tu, żeby zapowiedzieć, że tym razem nie odpuszczamy i cyklicznie będziemy organizować różne spotkania. Będziemy szukać przyjaciół, którzy różnymi metodami - formalnymi i nieformalnymi - będą Państwa wspierać i wspierać Prezydenta w podjęciu naprawdę szybkiej decyzji. Jednocześnie żądamy informacji o wszystkich wynikach badań, dlatego że tam rzeczywiście były dokonywane badania nie tylko w atmosferze, ale również były pobierane próbki, więc te badania mają się pojawić na stronach Urzędu Miasta, by mieszkańcy uznali, że na ten moment są bezpieczni. To taka bomba z opóźnionym zapłonem, bomba, która tyka. Takie zdarzenia, jakie miały miejsce ostatnio, są kolejnymi, było kilkanaście takich zdarzeń i tak naprawdę w następnym tygodniu, za dwa tygodnie sytuacja może się powtórzyć. My będziemy Pana Prezydenta pytać, kiedy rozprawa administracyjna, kiedy spotkanie z mieszkańcami, a nie konferencja prasowa. Jak na razie Prezydent spotkania unika. Niech precyzyjnie, miesiąc po miesiącu powie, jakie są jego działania. Żądamy również podania do publicznej wiadomości tego co zostało zmierzone, zbadane i sprawdzimy czy to co zostało zbadane jest wystarczające, bo może się okazać, że trzeba tam jeszcze przysłać kolejne inspekcje, które przede wszystkim zbadają glebę w okolicznych miejscach, nie tylko na samym wysypisku. Ja deklaruję, że będziemy Państwa informować o kolejnych działaniach - powiedziała zwracając się do uczestników manifestacji Anna Zalewska - Poseł na Sejm RP.
W tym miejscu należy przypomnieć, że Prezydent Roman Szełemej kilka dni temu złożył do Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez firmę Mo-Bruk, polegającego na niewłaściwym magazynowaniu i przechowywaniu materiałów na terenie składowiska, jak również niewłaściwego i niewystarczającego zabezpieczenia terenu w/w składowiska. Prezydent Wałbrzycha zapowiedział też bardzo intensywne działania formalno-prawne wobec Mo Bruku, polegające między innymi na wystosowaniu pisma do Marszałka Województwa, do PSP oraz instytucji zajmujących się ochroną środowiska, ponieważ jak powiedział Roman Szełemej - nadszedł najwyższy czas, żeby podjąć decyzję o zaprzestaniu funkcjonowania tego składowiska.
- Nie ma wśród nas Prezydenta, a on jest najbardziej decyzyjny. Spośród 25 radnych dzisiaj jest nas tu 4. Ten problem z nami, z radnymi nie jest w żaden sposób konsultowany. Tylko i wyłącznie Pan Prezydent podejmuje działania. Wczoraj odbyła się konferencja prasowa, na której pokazał 5 różnych pism kierowanych do różnych instytucji z prośbą o przeprowadzenie szeregu kontroli. To za mało. Dla nas będą się liczyły przede wszystkim fakty, czyli to co z tych pism wyniknie. My jako radni chcemy, żeby ta dyskusja toczyła się przy otwartych drzwiach, przede wszystkim na otwartych komisjach i sesjach Rady Miejskiej Wałbrzycha. Mam nadzieję, że znajdzie się 7 odpowiedzialnych radnych, którzy podpiszą się pod wnioskiem zwołania takiej sesji tematycznej, na której dowiemy się konkretnie, co jest wynikiem tych złożonych działań, które teraz Pan Prezydent podjął i jaka jest dalsza droga, w której Rada Miasta może razem z Prezydentem wspierać działania prowadzące do zamknięcia Mo Bruku. Na tej sesji powinny znaleźć się osoby reprezentujące instytucje, które opiniowały szereg decyzji, bądź przeprowadzały kontrole. Wszystko zależy od Pana Prezydenta i od nas, od wszystkich wałbrzyszan, którzy będą coraz bardziej naciskać na to, żeby ten temat został w końcu radykalnie załatwiony - powiedziała Alicja Rosiak.
Uczestnicy manifestacji, oprócz wskazywania na wyjątkową uciążliwość działalności prowadzonej przez firmę Mo Bruk, postanowili podjąć szereg działań mających na celu zakończenie tej działalności. Wśród pomysłów na rozwiązanie problemu pojawiła się między innymi koncepcja wystosowania doniesienia do Prokuratora Generalnego, wnikliwa analiza działań władz lokalnych czy wspomniana przez Alicję Rosiak sesja Rady Miasta, na którą zaproszeni zostaną mieszkańcy Wałbrzycha, przedstawiciele firmy Mo Bruk i instytucji wydających pozwolenia.
- Od 5 lat walczymy z różnymi urzędami, z prokuraturą, żeby ulżyć doli wałbrzyszan. Bijemy głową w mur. Wszystkie sprawy są umarzane. Prokuratura bierze stronę urzędników aktualnie rządzących, a wałbrzyszanie się nie liczą. Nie liczy się to, że składowisko emituje różne trujące substancje, włącznie z azbestem, że do ziemi wpuszcza trucizny, że na Sobięcinie wypływa siarkowodór, cyjanowodór i nie ustalono sprawców. Jedyną sprawą, którą nam się udało załatwić, to jest to, że sąd nakazał powtórne śledztwo w sprawie Mo Bruku. Toczy się ono już dwa lata. Żaden prokurator nie chce się wychylić, bo boi się o pracę. Czy Wy tego nie rozumiecie, że my jesteśmy sami? My jesteśmy sami! Nie liczmy ani na Szełemeja, na nikogo innego, liczmy na siebie. Mój pomysł jest taki: piszemy do Prokuratora Generalnego, piszemy do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska i żądamy wyciągnięcia wniosków i konsekwencji wobec osób winnych zaniechań. Bo tu wszyscy markują, że coś robią, a nie robią nic. Popełniają zbrodnię na stutysięcznym mieście. To Państwo musicie zrozumieć. My się miotamy od 5 lat i nie mamy pomocy znikąd. Proponuję również złożenie następnego zawiadomienia o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Kruczkowskiego. Mokrzycki sam sobie robi badania, więc one będą bardzo korzystne. Jest cała tablica Mendelejewa - wpuszcza to wszystko w glebę, pali, sam podpala, żeby zmniejszyć objętość składowanych odpadów. Jeżdżą tiry, mieszkańcy nie mają spokoju. I to tak wygląda, że my musimy działać sami - powiedziała Aleksandra Makowska-Prochera.
Dzisiejsza manifestacja dzięki determinacji uczestników z pewnością będzie miała ciąg dalszy w postaci kolejnych akcji i działań, o których będziemy informować na bieżąco na stronach naszego portalu.