Victoria była równorzędnym partnerem dla Skry na początku pierwszego seta i w partii numer trzy. W pierwszej odsłonie wałbrzyszanie prowadzili nawet 11:8, by ostatecznie przegrać 16:25. Drugi set to genialna gra gości w bloku. Gospodarze po kilku minutach przegrywali ze Skrą, aż 1:11. Dopiero powrót na parkiet Tymoteusza Gajka wyzwolił w wałbrzyszanach chęć walki i gracze Victorii odrobili kilka punktów. Po 15 minutach było tylko 19:13 dla Skry. Niestety po kolejnych trzech bełchatowianie odskoczyli naszym siatkarzom i ostatecznie wygrali 25:15.
Dopiero w ostatniej partii zawodnicy trenowani przez Janusza Ignaczaka pokazali, że potrafią grać w siatkówkę. Na początku trzeciego seta wałbrzyszanie prowadzili 3:2. Po 8 minutach było jednak 13:10 dla Skry. Wtedy to ponownie do roboty wzięli się gospodarze i po kilku udanych atakach zrobiło się 19:18 dla Victorii. Niestety dwa popełnione błędy z rzędu przez naszych graczy pozwoliły gościom objąć prowadzenie. Ostatecznie Skra wygrała trzecią partię 25:23, a cały mecz 3:0.
Po meczu powiedzieli:
Janusz Ignaczak - trener Victorii
"Spodziewaliśmy się, że będzie ciężko. Popełniliśmy jednak wiele niewymuszonych błędów. Moi zawodnicy zagrali bez wiary w końcowy sukces. Dopóki sami nie uwierzą w swoje możliwości, nie będą wygrywać meczów."
Michał Kotas - rozgrywający Skry II Bełchatów
"Jesteśmy zapleczem pierwszej drużyny, a to do czegoś zobowiązuje. Jeśli poprawimy grę w bloku i ataku będziemy walczyć o awans do I ligi. Jadąc do Wałbrzych nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać po Victorii, ale wygraliśmy 3:0 i to nas najbardziej cieszy."
Victoria Wałbrzych - Skra II Bełchatów 0:3 (16:25, 15:25, 23:25)
Victoria: Tomiałowicz, Kopciński, Lenart, Pacioch, Jurczyński, Gajek, Król, Zieliński, Olszewski, Ostapiuk
Skra II: Frankowski, Mysera, Maćkowiak, Raniecki, Kozłowski, Dubała, Walczykowski, Kotas, Kolanek, Dembiec