Skóra i kości, rany, naderwane ucho - obraz nędzy i rozpaczy. Co robiła? Jak zachowywała się na widok człowieka? W końcu człowiek doprowadził ją do takiego stanu. Nie uciekała, nie szczerzyła się. Nikt, jak ona, nie potrafił zamieniać swojego ogona w śmigło. Dosłownie śmigło! Tosia macha ogonem "na okrągło".
Początkowo jeszcze zostawiając krwawe ślady na kafelkach (sunia trafiła do schroniska ze "ściętymi" opuszkami łapek - do tej pory nie wiemy dlaczego ktoś jej to zrobił) - biegła ile sił i wskakiwała na kolana. Uderzała łepetyną rozdając szaleńcze buziaki. Od razu "kupiła" nasze serca.
Po kilku miesiącach pobytu w schronisku Tośka znalazła dom. Pan i sunia zakochali się w sobie. Ich wspólne, wydawałoby się, radosne życie trwało jakiś czas. Niestety opiekun Tośki "nie wyrobił" na zakręcie życia i wpadł w sytuację, w której zmuszony był rozstać się z sunią. Znalazł Toście dom tymczasowy. Tośka i to miejsce musiała opuścić. Później, po interwencji, trafiła do innego domu tymczasowego, który też nie może już się nią zajmować. Tak właśnie wygląda jej życie, wciąż na walizkach. Wciąż rzucana z kąta w kąt. Dość tego. Sunia musi wreszcie znaleźć stałe miejsce, takie do końca życia, gdzie będzie kochana, musi znaleźć kogoś, dla którego będzie włączać swoje śmigło i rozjaśniać dzień.
Sunia obecnie przebywa we Wrocławiu. Uratuj Tośkę! Ona dość ma już tułaczki...
Kontakt: 663368826.