Piątek, 22 listopada
Imieniny: Marka, Stefana
Czytających: 5849
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Tajemnica Krateru

Poniedziałek, 22 października 2012, 11:30
Aktualizacja: 11:37
Autor: Alicja Śliwa
Wałbrzych: Tajemnica Krateru
Fot. Prószyński i S–ka
Do galerii znanych miasteczek, takich jak Twin Peaks czy Eerie, gdzie porządni obywatele ukrywają swoje przerażające sekrety, a wydarzenia przyprawiają o dreszczyk emocji, możemy teraz zaliczyć tytułowe miasteczko z powieści Carstena Strouda. Niceville wbrew swojej nazwie nie jest wcale miłym miasteczkiem na amerykańskim Południu, z porządnie przystrzyżonymi trawnikami, w którym chcielibyśmy zamieszkać.

Właściwa akcja „Miasteczka Niceville” toczy się kilkutorowo i rozgrywa raptem w ciągu trzech dni, ale dzieje się tam tyle, że można by obdzielić parę pozycji. Jest m. in. napad na bank, pościg za złodziejami, brutalne strzelaniny, odbijanie zakładników, szantaże, krwawe zemsty i to wszystko w atmosferze niezwykłości. Klamrą spinającą te wszystkie dramatyczne wydarzenia jest natomiast tajemnicze zniknięcie dziesięcioletniego Raineya. Chłopiec to klucz do zagadki, którą próbujemy stopniowo rozwiązać wraz z głównymi bohaterami – Nickiem oraz jego żoną Kate.

Carsten Stroud wprowadza nas od razu w sam środek tragicznych zdarzeń. Z początku wydaje się, że mamy do czynienia z powieścią realistyczną, ale atmosfera wykreowana przez autora każe nam w to zwątpić. Samo położenie miasteczka jest złowieszcze. Znajduje się ono w sąsiedztwie ogromnej skały o nazwie Tallulah's Wall. „Na jej szczycie rósł gęsty stary las, w środku znajdował się wielki okrągły otwór wypełniony lodowatą czarną wodą, nie wiadomo jak głęboki. Nazywano go Kraterem”. Ma on niewątpliwy wpływ na mieszkańców. A może to tylko usprawiedliwienie ich haniebnych uczynków? Prawie wszyscy bohaterowie mają coś na sumieniu, także ci uważani za autorytety. Zło jest jednym z tematów tej powieści. To zło wynikające z ludzkiej chciwości, agresji, szowinizmu, ale także zło usankcjonowane prawem, czyli wojna. Męskie postaci Strouda to weterani różnych konfliktów wojennych (II wojny światowej, Wietnamu i tych najbardziej aktualnych). Trudno im zapomnieć o przeszłości, demony wciąż odżywają.

Tę książkę bardzo dobrze się czyta, akcja płynie wartko, a różne wątki sprawnie się zazębiają. Pod wrażeniem jest sam Harlan Coben, a Carstena Strouda już porównuje się do Stephena Kinga. Z pewnością do mistrza horroru jeszcze trochę mu brakuje. Szwankuje styl (pojawiają się tu wyrażenia w rodzaju „namacalne miazmaty urazy”). „Miasteczko Niceville” jest jednak całkiem wciągającą powieścią sensacyjną z elementami grozy, która nie pretenduje do ambitnej prozy. Sprawia jednak, że chce się sięgnąć po następne tomy opowieści o tym tajemniczym miejscu, położonym w cieniu ogromnego wapiennego klifu, by drążyć jego tajemnice.

Carsten Stroud, Miasteczko Niceville, Prószyński i S-ka 2012

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group