Krzysztof Ignaczak, wałbrzyszanin i zawodnik wywodzący się z Chełmca Wałbrzych gra od kilku lat w Resovii Rzeszów, w mieście porównywalnym wielkością z Wałbrzychem. Drużyna siatkarska jest tam najlepszym „produktem” sportowym i dumą mieszkańców. Nie byłoby jednak gry w czołówce ekstraklasy, gdyby nie praca z dziećmi i młodzieżą. To one, przechodząc kolejne stopnie siatkarskiego wtajemniczenia, stają się ligowymi graczami: - Do współpracy trzeba zachęcić, przede wszystkim, szkoły. W Rzeszowie funkcjonuje kilka grup trenujących siatkówkę, zaczynają już siedmiolatki. Ćwiczą i bawią się, mają też swoje rozgrywki. Dzieje się to we współpracy ze szkołami, dającymi sale. Klub daje trenerów. Chodzi między innymi o to, żeby jak najszybciej przyciągnąć do sportu dzieci, zanim one na stałe zasiądą przed ekranami komputerów – przedstawiał prostą receptę Krzysztof Ignaczak.
Jako wart rozważenia, nasz olimpijczyk przypomniał pomysł wicepremiera Waldemara Pawlaka, polegający na dofinansowaniu z rządowej kasy siatkarskich szkół mistrzostwa sportowego. Rzeczywiście, niedawno na konferencji prasowej Waldemar Pawlak mówił:
„Jednym z celów tego programu będzie powołanie w każdym województwie siatkarskich szkół mistrzostwa sportowego dla dziewcząt i chłopców. Powstać ma także ogólnopolski, młodzieżowy system rywalizacji sportowej w formie makroregionalnych rozgrywek ligowych. Program kształcenia przyszłych siatkarskich mistrzów i olimpijczyków będzie realizowany w ścisłej współpracy z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Wstępną koncepcję tego przedsięwzięcia ustaliliśmy już z prezesem PZPS Mirosławem Przedpełskim” (strona ministerstwa gospodarki).
Czy taka szkoła mogłaby powstać w Wałbrzychu?
Tradycje mamy. Przecież przez lata IV LO z powodzeniem szkoliło lekkoatletów i przedstawicieli innych dyscyplin współpracując z klubami. Do najwybitniejszych należą: Krzysztof Krawczyk - skok wzwyż, Roman Magdziarczyk – chód sportowy, Urszula Włodarczyk – wielobój lekkoatletyczny, Piotr Dąbrowski – biegi średnie, Agnieszka Wieszczek – Kordus – zapasy i oczywiście Krzysztof Ignaczak – siatkówka.
Poza tradycją potrzebna jest jednak determinacja i przekonanie, że chcemy to zrobić. Województwo dolnośląskie jest duże. Miast, które zechcą wykorzystać rządową propozycję pewnie nie zabraknie. Tym bardziej, że są takie, które mają nie mniejsze tradycje niż Wałbrzych, a w ostatnich latach, choćby Świdnica, pokazały, że sport młodzieżowy można rozwijać. I właśnie tu jest wielkie pole do popisu dla samorządowców.
Niestety w tym planie widać co najmniej jeden słaby punkt. Do nowego roku szkolnego pozostał miesiąc. Nie ma szans, żeby takie szkoły ruszyły od września. Nie można wiec czekać, aż po jesiennych wyborach parlamentarnych u władzy pozostanie ta sama koalicja, a wicepremier Pawlak zechce podtrzymać swoje propozycje. Działać trzeba już, bo w przeciwnym wypadku przed ekranami komputerów zasiądą na stałe kolejne roczniki.