Szanowna Redakcjo,
Nie zamierzam odpowiadać na tekst Tomasza Maciejowskiego, który nie jest żadną polemiką tylko zbitką złośliwości, insynuacji i półprawd napisaną przez człowieka urażonego. Nasza redakcja zdecydowała się opublikować tekst „Tomasz Maciejowski – sponsor czy żołnierz PiS", ponieważ na przykładzie tej osoby opisujemy zjawisko wykorzystywania układów partyjnych dla własnych, prywatnych celów. Taki proceder w partii Prawo i Sprawiedliwość stał się codziennością. O syndromie „tłustych kotów" mówił już w lipcu 2021 sam Jarosław Kaczyński i zapowiadał wówczas walkę z nepotyzmem w szeregach swojej partii.
Naszym zdaniem prezes PiS tę walkę przegrał a Tomasz Maciejowski jest tego lokalnym, wałbrzyskim (dolnośląskim) przykładem. Nasz materiał nie jest przy tym całkiem odkrywczy. Skorzystaliśmy między innymi z informacji opublikowanych przez redaktora Sebastiana Klauzińskiego na portalu OKO.press (https://oko.press/dworczyk-maile-wplaty-afera) oraz z artykułu Agnieszki Dobkiewicz z „Gazety Wyborczej" – „Miliony dla fundacji pisowskiego działacza od Urzędu Marszałkowskiego, który go zatrudnił na stołku prezesa Sanatoriów Dolnośląskich" (https://walbrzych.wyborcza.pl/walbrzych/7,178336,31478606,miliony-dla-fundacji-pisowskiego-dzialacza-od-urzedu.html). My te informacje zebraliśmy jedynie w całość i uzupełniliśmy posiadaną przez nas wiedzą.
Gdyby Tomasz Maciejowski zarzucał mi, że w materiale na portalu www.walbrzych24.com publikuję nieprawdę, byłaby to podstawa do polemiki. Natomiast takich zarzutów nie ma. Tomasz Maciejowski wręcz potwierdza opisane fakty. W przeważającej części swojego „wypracowania" przede wszystkim jednak obraża naszą redakcję, jak i mnie osobiście, nie mówiąc o innych osobach. Mogę to skwitować tylko jednym zdaniem: nie można do każdego stosować swojej miarki. Jeśli w świecie Tomasza Maciejowskiego wszelkie teksty, komentarze, materiały tworzy się „na zlecenie", nie oznacza to, że tak jest urządzony cały świat.