- Początkowo zastosowaliśmy się do prośby syna, licząc na to, że w końcu da znać gdzie jest i co robi. Ale czas płynął, a wiadomości nie było. W końcu, na naszą prośbę, Centralne Biuro Adresowe ustaliło, że nikt o nazwisku naszego syna nie jest zameldowany na terenie kraju – mówi ojciec zaginionego. Prywatny detektyw Marek Rosiak przyjmuje kilka hipotez. - Do najbardziej prawdopodobnych należą pobyt za granicą, gdzie jak zakładamy wyjechał w celach zarobkowych oraz druga hipoteza, to że przebywa w bliżej nieokreślonej grupie wyznaniowej. Teraz nie mamy żadnych bliższych informacji co do miejsca jego pobytu. Musimy niestety brać pod uwagę także najgorsze: samobójstwo lub zabójstwo – mówi Marek Rosiak.
Rodziców Łukasza Kani zmobilizował program telewizyjny o poszukiwaniu zaginionych osób. Zobaczyli, że czasem apele i powiadomienie policji oraz mediów daje pozytywne efekty. - Rodzice mają prawo wiedzieć, gdzie jest ich syn i czy jest bezpieczny – dodaje Marek Rosiak. Poszukiwania rozpoczęła też policja. - Sprawdzamy wszystkie ślady. Wysłaliśmy telegramy do jednostek w całej Polsce. To jednak jest bardzo nietypowa sytuacja, poszukiwania z pewnością potrwają długo – wyjaśnia Jerzy Rzymek z wałbrzyskiej policji.
Funkcjonariusze nadal poszukują również 36-letniego Krzyszofa Zielińskiego. Przepadł bez wieści rok temu, choć zgłoszenie o zaginięciu wpłynęło na policję jeszcze tego samego dnia.