Podopieczni Piotrka Borka, bo o nim mowa, muszą zacząć zdobywać punkty, jeśli chcą myśleć o utrzymaniu w lidze okręgowej. Gdzie je zdobywać, jeśli nie u siebie? Niestety, na pierwsze punkty zdobyte w Szczawnie w rundzie rewanżowej, będziemy musieli jeszcze poczekać.
Mecz z Kryształem Stronie Śląskie zaczął się od „badania” obu drużyn z lekką przewagą Kryształu, jeśli chodzi o posiadanie piłki. Piłkarzom ze Szczawna trudno było skonstruować akcję, która mogłaby zakończyć się strzałem i zagrozić bramce przeciwnika. Zawodnicy ze Stronia Śląskiego rozkręcali się natomiast z minuty na minutę, czego efektem była bramka zdobyta w 35. minucie spotkania. Do przerwy widniał więc wynik 0:1 dla gości i licznie zgromadzeni kibice na trybunach przy ulicy Topolowej 5 liczyli na atrakcyjniejszy dla oka futbol w wykonaniu MKS-u w drugich 45 minutach.
Zapał miejscowych został jednak zgaszony po czerwonej kartce dla Kacpra Niemczyka, który nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego i wyleciał z boiska. Od tego momentu Kryształ złapał wiatr w żagle i po kilku minutach od zejścia z boiska Kacpra wypunktował nasz zespół, zdobywając 2 bramki w 2 minuty. Bramki w 75. i 77. całkowicie podcięły skrzydła biało-zielonym, którzy myśleli już chyba tylko o tym, aby dokończyć spotkanie. Zawodnicy Kryształu nie zamierzali jednak poprzestawiać i podwyższyli wynik najpierw w 82. minucie z rzutu karnego, a następnie w doliczonym czasie gry pięknym strzałem z rzutu wolnego.
MKS Szczawno-Zdrój - Kryształ Stronie Śląskie 0-5 (0-1)