- Czy wysoka frekwencja była dla pana zaskoczeniem?
Patryk Wild: Frekwencja zaskoczyła chyba wszystkich, ale to dobrze, że wałbrzyszanie, mimo, że wybory są w środku wakacji, poszli zagłosować. W wielu lokalach przy urnach były tłumy. To bardzo dobrze rokuje dla Wałbrzycha. Ci, którzy głosowali, będą mieli prawo wymagać, żeby prezydent zrealizował to, do czego się zobowiązał. Wysoka frekwencja i działania policji spowodowały również, że nawet jeśli prawdziwe były pogłoski o kupowaniu głosów, to nie miało to istotnego wpływu na wyniki wyborów. To także dobra informacja dla Wałbrzycha.
- Jak ocenia pan swój wynik?
Patryk Wild: Sam rezultat, 20,78 %, jest dosyć przyzwoity i nie jest ani porażką ani sukcesem. W stosunku do poprzednich wyborów przekonałem większą liczbę wałbrzyszan, którzy mnie poparli zarówno procentowo jak i w liczbach bezwzględnych (w listopadzie: 7343 głosy, co dało 19,10 % - przyp. red), ale nie wystarczyło to aby wejść do drugiej tury. Wynik jest więc przyzwoity, ale w sensie planu jakim była walka o prezydenturę i wejście do drugiej tury to o sukcesie trudno tu mówić. Ale bardzo dziękuję wszystkim którzy mi zaufali. Traktuję to jako zobowiązanie dalszej pracy dla Wałbrzycha.
- Co zdecydowało o tak wyraźnym zwycięstwie Romana Szełemeja?
Patryk Wild: Roman Szełemej osiągnął po prostu doskonały wynik. W sposób najskuteczniejszy przekonał wyborców, że będzie dobrym gospodarzem miasta. To była bardzo specyficzna sytuacja, w której kandydat z nadania premiera sprawował urząd, ale jednocześnie symbolizował nowość i wprowadzał zmiany, na które mieszkańcy czekali. Jego konkurenci, w tym ja, mogli jedynie mówić o tym co zamierzają zmienić a on mógł to realizować. Ponadto Roman Szełemej umiejętnie odcinał się od afer, jakie były udziałem popierającej go partii.
- Na pierwszej konferencji prasowej Roman Szełemej zaprosił do współpracy wszystkich kontrkandydatów. Czy widzi pan taką możliwość i jak miałaby ona wyglądać?
Patryk Wild: Tak, widzę szansę na tzw. "współpracę projektową". W czasie kampanii mówiłem o projektach (przedsięwzięciach), które wraz z ludźmi którzy mi pomagali, chcieliśmy realizować, gdyby wałbrzyszanie powierzyli mi funkcję prezydenta. Na ewentualną współpracę powyborczą patrzę przez pryzmat tych zamierzeń, do których przekonałem 21% głosujących. Jeśli nowy prezydent chciałby realizować któryś z tych projektów to może liczyć na moją wiedzę i doświadczenie. Nie chodzi mi przy tym o uzyskanie jakiegokolwiek stanowiska czyli "stołka" (to wykluczam), ale o merytoryczne wsparcie np. w planowaniu i nadzorze rozwoju wałbrzyskiej turystyki, przekształceń w sektorze mieszkaniówki, rewitalizacji oraz planowania przestrzennego, czy transportu zbiorowego, skutecznego pozbycia się składowiska MO-Bruk czy zmian demoralizującego kierunku „polityki społecznej" prowadzonej obecnie przez MOPS.
Tak naprawdę jednak to nie do mnie, a do prezydenta należy formułowanie ewentualnych propozycji współpracy i określenie, jak mogłaby ona wyglądać, bo to prezydent dostał od mieszkańców mandat zaufania i tylko on będzie przez nich rozliczany za 3 lata. On też musi podjąć decyzję, które projekty z programów konkurencji chce i może (bo to też kwestia budżetowa) zrealizować, nie rezygnując z obietnic które sam złożył w kampanii np. nowe żłobki, remont GDK etc.
- Jakie są pańskie najbliższe plany?
Patryk Wild: 11 września odbędą się w Wałbrzychu powtórne wybory radnych w okręgu nr 5. Zamierzam wesprzeć kandydatów Nowoczesnego Wałbrzycha. To moje najbliższe zadanie. Mam nadzieję, że również w tym przypadku frekwencja będzie duża i wybory nie wzbudzą podejrzeń, co do ich uczciwości.
- Dziękuję za rozmowę.