Do statutu zostały wprowadzone zmiany i poprawki i dlatego radni musieli podjąć uchwałę, by statut w nowej formie zaczął obowiązywać. Swoje zastrzeżenia zgłosili radni Prawa i Sprawiedliwości. A chodziło konkretnie o zapis ograniczający długość wypowiedzi radnych podczas obrad sesji rady miasta.
- Nie chcemy ograniczać kompetencji przewodniczącej rady miasta, ale długości wypowiedzi radnych, naszym zdaniem, nie wolno ograniczać. Limit czasowy jest dla nas nie do przyjęcia – mówi Beata Mucha.
Jej partyjny kolega Cezary Kuriata jest zdania, że taki zapis jest niczym innym jak kneblowaniem ust opozycji.
- My zadajemy pytania podczas sesji, bowiem radni koalicyjni takich pytań nigdy nie zadają i nie mają żadnych wątpliwości, co do podejmowanych uchwał – mówi Kuriata.
Według Przewodniczącej Rady Miasta Marii Romańskiej, taki zapis ma spowodować jedynie, by radni zabierali głos w sprawach istotnych i jasno argumentowali swoje opinie, a tymczasem podczas sesji często dochodzi do pyskówek.
- Zdarza się tak, że jeden radny zabiera głos wielokrotnie w tej samej sprawie i w ten sposób blokuje innym radnym możliwość zabrania głosu – uważa Romańska.
Danuta Marosz uważa tymczasem, że zachowania niektórych radnych opozycyjnych są nastawione na media.
- Niektórzy radni uaktywniają się, kiedy widzą na sali dziennikarzy. Wtedy ci radni są szczególnie aktywni, a takie zachowanie faktycznie blokuje możliwość uczestniczenia w dyskusji innym radnym – twierdzi Danuta Marosz.
Uchwała została podjęta z poprawkami, które wprowadzono do treści statutu. Prezydent Roman Szełemej uważa, że radni powinni wykazywać się aktywnością głównie podczas prac komisji, A nie robić przedstawienie w czasie sesji.
- Ciężar dyskusji należy przenieść do prac w komisjach - mówi Szełemej. –Nie róbmy z sesji teatru. Sesja powinna być jedynie formą zaakceptowania dyskusji prowadzonej na komisjach, a nie potokiem pytań płynącym od radnych, którzy nie biorą udziału w pracach komisji.