Niewiele jest takich miejsc na Dolnym Śląsku, gdzie spotkać można jeszcze małe formy architektury sakralnej w postaci kapliczek. Najczęściej wznoszone były wokół miejsc odpustowych ze słynnymi sanktuariami maryjnymi oraz na terenach zamieszkałych w przeszłości przez ludność katolicką. Stąd zachowały się głównie w okolicach Lwówka Śl., Bolesławca, Sobótki oraz na ziemi kłodzkiej i kamiennogórskiej.
Potrzeba oswajania przestrzeni oraz kontaktu człowieka z sacrum była przyczyną powstawania przez wieki tego typu miejsc naznaczonych, dlatego kapliczki sytuowano w miejscach szczególnych i nieprzypadkowych - przy drogach, gościńcach, na granicach wsi, pomiędzy przestrzenią pól i lasów. Budowano je nie tylko dla podkreślenia katolickiego charakteru danej okolicy, ale także w określonych intencjach, np. jako zadośćuczynienie za popełnione zbrodnie, dla upamiętnienia nieszczęśliwych wypadków, jako ochronę przed zarazą i klęskami żywiołowymi, w końcu jako dziękczynienie za doznane łaski.
Wśród kapliczek wyróżniamy m.in. słupowe i domkowe. Występujące w nich wizerunki stanowią przekazy o dawnym kulcie poszczególnych postaci boskich i świętych, największą popularnością cieszy się Matka Boska.
Przybywająca na Dolny Śląsk po II wojnie światowej ludność początkowo czuła się obco na nowej ziemi, także w stosunku do materialnych śladów przedwojennej kultury. Z czasem jednak na nowo poczęła oswajać zastaną przestrzeń, nadawać jej swoich znaczeń, stąd np. wymieniano wyposażenie kapliczek: niektóre Madonny obecne tu do 1945 roku musiały ustąpić miejsca Madonnom przywiezionym przez przesiedleńców-repatriantów czy osadników. Niekiedy zbijano także niemieckie napisy.
Obecnie kapliczki są w zdecydowanej większości odnowione przez obecnych mieszkańców, a napisy, jakie się zachowały - eksponowane. – Odnowiłem z własnych środków blisko dwadzieścia kapliczek, a w ciągu pół roku – trzy. Nad tą pracuję od połowy maja. Ma datę 1741, ale moim zdaniem jej podstawa jest jeszcze wcześniejsza, renesansowa. Twarz figurki jest odwzorowaniem twarzy 36. opata krzeszowskiego – opowiada 67-letni Andrzej Wójcicki, który w okolicy Krzeszowa odnawia jedną z kapliczek. Zapytany o motywację tej bezinteresownej pracy, wzrusza się i odpowiada: - Modlę się przez pracę. W intencji powrotu mojej żony do zdrowia.
Do chwili obecnej świątynia, krzyż, kapliczka organizują naszą przestrzeń, nadając jej odpowiednich znaczeń, co świadczy o tym, że świat jest pełen symboli, o których pamiętamy i które nie są nam obojętne.