- Podniesiemy radykalnie płace w sektorze publicznym w ciągu pierwszych 100 dni nowego rządu - deklarował Maciej Szlinder kandydat Nowej Lewicy do Sejmu i lider partii Razem w okręgu wałbrzyskim.
O koniecznych zmianach w warunkach zatrudniania przez państwo mówił wraz z posłem Adrianem Zandbergiem na konferencji prasowej przed I Liceum Ogólnokształcącym na Placu Powstańców Warszawy w Wałbrzychu.
Skandaliczna sytuacja pracowników budżetówki
- Rażąco niskie płace mają nie tylko pracownicy oświaty, ale także ochrony zdrowia, administracji, sądów czy Domów Pomocy Społecznej - mówił Szlinder, wałbrzyska "trójka" na liście Lewicy.
Wskazywał, że płace realne tych pracowników spadły z uwagi na wysoką inflację.
Nowy standard zatrudnienia w sektorze publicznym
Jako rozwiązanie Szlinder przedstawił cztery propozycje zmian: automatyczną waloryzację płac w sektorze budżetowym o inflację 2 razy w roku, regularne negocjowanie płac ze związkami zawodowymi i ograniczenie outsourcingu w instytucjach rządowych i samorządowych.
- Płaca minimalna w sektorze publicznym powinna wynosić nie mniej niż 130% wynagrodzenia minimalnego w gospodarce - przedstawiał element programu KW Nowa Lewica.
Szlinder i Zandberg złożyli także obietnicę, że jeśli Lewica będzie częścią nowego rządu, to skokową podwyżkę płac przeprowadzi już w ciągu pierwszych 100 dni rządzenia.
Lewica i Szlinder gwarantem zmian
Adrian Zandberg podkreślał, że to obecność lewicy w rządzie jest gwarantem wprowadzenia tych propracowniczych zmian. Jego zdaniem zadba o to w Sejmie m.in. właśnie - doktor Szlinder, jeden z mózgów ekonomicznych lewicy i współtwórca jej programu - z którym Zandberg niejednokrotnie wspierał związkowców w trakcie strajków i protestów pracowniczych.
Szlinder wyrażał też nadzieję, że poprawa warunków pracy w sektorze publicznym i na rynku pracy w ogóle zwiększy szanse na zatrzymanie młodych ludzi w Wałbrzychu i okolicach. Tym samym umieszczał ten postulat w ramach szerszej strategii przeciwdziałania wyludniania się regionu.