Brak węgla i brak drzewa do opału wywołuje niepokój wśród mieszkańców, ale także w tym momencie nasuwa się pytanie czy Wałbrzych nie cofnie się kilkanaście lat wstecz, kiedy było o naszym mieście głośno przede wszystkim ze względu na funkcjonujące biedaszyby. Policja, straż miejska, straż pożarna, przedstawiciele lasów państwowych i służby miejskie odpowiedzialne za bezpieczeństwo spotykają się cyklicznie, analizują sytuację na bieżąco.
- Te służby robią wszystko, by powstrzymać proceder nielegalnego wydobycia węgla - mówi Roman Szełemej. - Dzięki temu zaangażowaniu służb proceder ten ma obecnie w Wałbrzychu zasięg marginalny. Odbywają się całodobowe patrole, są wynajęte firmy zewnętrzne, które kontrolują miejsca, gdzie może dojść do nielegalnego wydobywania węgla i zasypują te dziury w ziemi.
Miasto reaguje na każdy sygnał o powstawaniu nowych siedlisk wydobycia i te miejsca są zasypywane. Dalsze kontrole będą kontynuowane, żeby ten proceder się nie rozrósł. Prezydent informuje również, że znacznie większym problemem są kradzieże drewna z lasów.
- Dochodzi wręcz do wycinania drzew - alarmuje prezydent. - Wycinane są drzewa 50 i 100-letnie. Mamy udokumentowane wycinki drzew, w przypadku których nawet trudno ocenić ich wartości biologiczną i środowiskową. Wszystkim mieszkańcom powinno zależeć żeby ten proceder ukrócić i dlatego apeluję, żeby zgłaszać takie przypadki na policję lub straż miejską.
Bez zgody leśniczego czy MZUK-u nie wolno wycinać drzew, nie wolno również wjeżdżać samochodami do lasów.