Dzisiaj wiele kobiet wykonuje zawody, które uważane były za typowo męskie. Dorota Makowska postanowiła pokierować swoim życiem siadając za kierownicą autobusu.
- Dlaczego wybrała pani zawód, który w dalszym ciągu uznawany jest za typowo męski?
Dorota Makowska: Odkąd pamiętam interesowała mnie motoryzacja. Z zawodu jestem nauczycielką, pracowałam także jako przedstawiciel handlowy i agent ubezpieczeniowy. W ostateczności zwyciężyły zainteresowania techniczne i zawód kierowcy autobusu. Długo dojrzewałam do tej decyzji. Jest to także sposób na życie. Ten zawód nie ogranicza do jednego miejsca. Kierowcą można być praktycznie na całym świecie.
- Jak wyglądał w pani przypadku proces przekwalifikowania się?
Dorota Makowska: Wychowywałam dwoje małych dzieci i byłam zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna bez prawa do zasiłku. Wtedy zaczęłam poważnie myśleć o znalezieniu takich kwalifikacji, które dałyby mi stałą pracę. Pasja motoryzacyjna podpowiadała mi zawód kierowcy. Okazało się, że takie kursy organizuje urząd pracy. Skorzystałam z tej szansy i w 2008 roku zdobyłam uprawnienia do kierowania samochodem ciężarowym z przyczepą. Poszłam za ciosem i uzupełniłam kwalifikacje o prawo jazdy kategorii „D”, czyli na autobusy. Ten kurs zorganizowała firma z Wrocławia, która pozyskała na ten cel pieniądze z Unii Europejskiej.
- Była pani jedyną kobietą na tym kursie?
Dorota Makowska: Nie. Było nas dwadzieścia z całego Dolnego Śląska. O kilku z nich wiem, że pracują w zawodzie. Dwie koleżanki zostały zatrudnione wraz ze mną w PKS-ie w Świdnicy, jedna pracuje w Żarowie, kolejne trzy wyjechały za granicę i tam jeżdżą zawodowo.
- Co sprawiało pani największą trudność w nauce jazdy autobusem?
Dorota Makowska: Właściwie nic. Miałam już doświadczenie w prowadzeniu samochodu, więc wiele elementów związanych z samą jazdą miałam opanowane. Jest jedna rzecz, na którą trzeba zwrócić szczególną uwagę i nauczyć się o niej pamiętać – są to pojazdy o dużych gabarytach. Czasem, gdy musiałam poprowadzić większy niż zwykle autobus, miałam wrażenie, że „pościnam” znaki drogowe. Na szczęście nic takiego nigdy się nie zdarzyło. Trzeba dobrze opanować technikę jazdy i pamiętać o wielkości tych pojazdów.
- Zamierza pani podjąć pracę w Norwegii. Dlaczego akurat w tym kraju?
Dorota Makowska: W Norwegii jest praca dla kobiet w tym zawodzie. Zarobki są na poziomie zapewniającym życie na przyzwoitym poziomie. Po pięciu latach pracy nabywa się prawo do emerytury, co prawda minimalnej. Poza tym jest to piękny kraj i sympatyczni, przyjaźnie nastawieni ludzie. Najprawdopodobniej będę mogła podjąć pracę już we wrześniu. Będę kierowcą autobusu miejskiego. Teraz intensywnie uczę się języka norweskiego. Znajomość języka na poziomie komunikatywnym jest warunkiem stawianym przez pracodawcę. Namawiam wszystkie panie, które mają problem z pracą, aby nie bały się zmian i szukały swojej drogi również poprzez zmianę zawodu. Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń. Jestem na to dowodem, bo swoją decyzję podjęłam w wieku 44 lat.
- Życzę więc powodzenia na tej nowej drodze i dziękuję za rozmowę.