Goście przyjechali w nieco przebudowanym składzie - bracia Dobiegowie wypełniali swoje zobowiązania zawodowe, a Michał Gryguć oglądał mecz z nogą w gipsie (owoc starcia z Górnikiem Nowe Miasto). Na pierwszym planie zdecydowanie wyróżniał się sędzia główny, który nie uznał dwóch goli, które Zagłębie zdobyło w pierwszej połowie. Oczywiście ocena sytuacji "z piłką w siatce" jest najbardziej spektakularna, ale na słowa krytyki zasłużył sobie wieloma decyzjami z "chmur".... Więcej było sędziowania przeciwko Zagłębiu, ale nie znaczy to, że nie było gaf krzywdzących KS Walim. Często nie wiadomo było czy się śmiać, czy też płakać? Miejmy nadzieję, że takich potknięć w przyszłości pan sędzia już nie zaliczy.
W każdym bądź razie "do trzech razy sztuka" jak mówi porzekadło. I rzeczywiście kiedy Bartłomiej Sawulczyk uciekł obrońcom i znalazł się oko w oko z bramkarzem, to umieścił piłkę w bramce. Kibice z niepokojem zerknęli na sędziego - ale ten wskazał na środek boiska i trzeci "łopot" piłki w siatce zakończył się sukcesem. W tej części meczu bramkarz Zagłębia nie musiał w ogóle interweniować.
Po przerwie piłkarze z Walimia w końcu stworzyli groźną sytuację, przy biernej postawie obrony, napastnik miejscowych główkował z 5 metrów. Na szczęście dobrze był ustawiony Marcin Wojciechowski, który bez problemu złapał piłkę. Zagłębie zaś dostosowało się do wysokiego poziomu płyty boiska i grało fatalnie. Brakowało przede wszystkim dokładnych podań i zdecydowanych wejść w pole karne rywala. Do tego dochodziła często gra na radar. W tak radosnej atmosferze mijały kolejne minuty spotkania. Kibice śpiewali wprawdzie "strzelcie jeszcze jedną bramkę" - ale z powodów wcześniej wymienionych nic takiego się nie działo. Na szczęście po wielu próbach dobrego dogrania piłki w pole karne - fachowo wstrzeloną piłkę kopnął Robert Cyrta i wynik zmienił się na 2:0. Ostatnie 10 minut wypada policzyć na plus drużynie gospodarzy, która ożywiła się i starała się jak mogła, żeby zmienić wynik. Dwukrotnie zagrodził piłce drogę do bramki - Marcin Wojciechowski - broniąc groźne strzały z obrębu pola karnego. Dramatyzmu końcówce dodały jeszcze 2 zdarzenia. Najpierw - drugą żółtą kartę ujrzał - Michał Wosiński i musiał zejść z boiska, a w doliczonym czasie z dużym impetem upadł na bark - Bartłomiej Sawulczyk. Zdarzenie wyglądało bardzo groźnie - a sam zawodnik przez parę minut dochodził do siebie. Na szczęście nie doszło do złamania. Zagłębie grając z dziewiątkę dowiozło czyste konto do ostatniego gwizdka sędziego. Na koniec piłkarze podziękowali kibicom za doping. Plan zdobycia 3 punktów został wykonany. Przed nami już tylko 1 mecz w rundzie jesiennej, oby z Głuszycy również można było wracać w dobrych nastrojach.
KS Walim - Zagłębie Wałbrzych 0:2 (0:0)
0:1 Sawulczyk (67)
0:2 Cyrta (80)
Zagłębie: Wojciechowski - Radoń, Borcoń, Ślisz, Wosiński, Szymaniak, Nyklasz (67, Cyrta), Smolec, Kupniewski, Suchara, Sawulczyk