Film zachwyca. Reżyserka z niezwykłym wyczuciem poruszała się wśród ludzkich dramatów, emocji, uczuć, łez i szczęścia. Twórczyni „Europa Europa” unika patetyzmu i przedstawiania jednoznacznych postaw ludzkich. Nie wyjaśnia, nie tłumaczy, nie ocenia, tylko niczym obojętne szkło obiektywu kamery towarzyszy ukrywającym się Żydom i ich wybawcy.
Historia opowiedziana w filmie oparta jest na książce Roberta Marshalla „W kanałach Lwowa" oraz relacji jednej z ocalonych dziewczynek z lwowskiego getta. Krysia zawarła je w książce pt. „Dziewczynka w zielonym sweterku”. Jej treść i fabuła filmu przedstawiają losy kanalarza za dnia oraz cwaniaka, złodzieja nocą - Poldka Sochy i siedmiu Żydów. Połączyły ich lwowskie kanały ściekowe. To w nich się spotkali, to w nich dokonywali transakcji finansowych, w końcu w nich narodziła się ich przyjaźń. Początkowo Socha uznał, że ukrywanie ich pod ziemią może być niezłym sposobem na zdobycie majątku. Sytuacja zmienia się jednak, gdy pogrążonym w ciemnościach ludziom kończą się pieniądze i kosztowności. Nieoczekiwanie dla samego siebie Poldek chroni ich z narażeniem życia wyłącznie z odruchu serca. Ten wątek jest najbardziej interesujący. To dzięki reżyserce i Robertowi Więckiewiczowi odtwórcy roli Sochy. Aktor rewelacyjnie wchodzi w postać. Ma się wrażenie, że Poldek to nasz sąsiad. Taki zwykły, niczym nie wyróżniający się chłopina. Tymczasem to człowiek wielki duchem. Pozostały zespół aktorski także skutecznie uniósł ciężar niełatwego zadania.
Wracając do filmu, to nie da się przecenić kunsztu i doświadczenia Holland. Artystka przez cały czas utrzymuje dynamiczne tempo narracji, a długie refleksyjne ujęcia tylko na chwilę pozwalają puścić spocone kciuki. Chciałem przez to powiedzieć, że „W ciemności” zwyczajnie - bardzo dobrze się ogląda. Reżyserka tak uniwersalnie skroiła swój obraz, że jest interesujący dla każdego widza, niezależnie od szerokości geograficznej. Lecz tylko my w pełni możemy cieszyć się wyjątkową warstwą językową. W filmie słyszy się mieszankę języków i gwar mieszkańców przedwojennego Lwowa – Polaków, Niemców, Ukraińców i Żydów. Najwięcej jednak przyjemności sprawia ujmująca gwara lwowska. Polecam wsłuchanie się w dialogi między Poldkiem a Stefkiem (Krzysztof Skonieczny). Jednym słowem „W ciemności” wywołuje zwyczajne ludzkie wzruszenie i refleksje. A czy nie o to chodzi w kinie? Film trzeba traktować jako żelazną pozycję do obejrzenia.