Tradycyjnie jedna z największych procesji w Wałbrzychu wyszła z kościoła śś. Aniołów Stróżów i przeszła do ołtarzy przygotowanych w rynku. Na szczęście pogoda nie zakłóciła uroczystości jak w kilku innych miejscach Polski.
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, popularnie zwana Bożym Ciałem, jest jednym z głównych świąt obchodzonych od blisko 800 lat w Kościele Katolickim. Choć świadomość niezwykłego cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa towarzyszyła wiernym od początku chrześcijaństwa, to jednak trzeba było czekać aż dziesięć stuleci zanim zewnętrzne przejawy tego kultu powstały i zadomowiły się w Kościele.
Procesje od początku ich wprowadzenia miały bardzo uroczysty charakter. Od czasu zakwestionowania tych praktyk przez reformację, udział w procesji traktowano jako publiczne wyznanie wiary.
Dziś to publiczne wyznanie wiary staje się również niezwykle ważnym wydarzeniem. We współczesnej Europie coraz częściej mamy bowiem do czynienia z Chrystofobią. To lęk przed wszystkim, co wiąże się z chrześcijaństwem. Przejawia się on na co dzień choćby w wyśmiewaniu poglądów chrześcijańskich czy usunięciu chrześcijaństwa z tekstów konstytucyjnych Unii Europejskiej. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że Chrystofobia jest dziś jedyną formą nienawiści akceptowaną w Europie. W przypadku agresji skierowanej wobec żydów, muzułmanów, lesbijek, gejów i innych grup społecznych podnosi się gromkie oburzenie, nawet wśród ludzi spoza nich. Osobom, które próbują bronić chrześcijan przykleja się etykietkę „konserwatywnych oszołomów”.
W tym kontekście dość niezwykłe wydaje się, że ciągle tysiące ludzi publicznie wyznaje wiarę w obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, oddaje Mu cześć i dziękuje za łaski. Już w pierwszych wiekach chrześcijanie czcili Najświętszy Sakrament, a nawet ginęli w jego obronie. Dziś niewielu zdecydowałoby się na takie poświecenie. Ale dobrze, że pomimo Chrystofobii uczestniczą jeszcze w procesjach.