Pracownicy wałbrzyskiego oddziału ZUS-u (bo o nich mowa), zainspirowani pomysłem pana Bartłomieja, postanowili osłodzić święta zupełnie nieznanym sobie ludziom.
- Akcja trwała przez ponad miesiąc - relacjonuje pan Bartek - rozpowszechniłem wśród współpracowników pomysł, aby na nadchodzące Święta zrobić słodki upominek młodzieży z wałbrzyskiego MOS-u. Odzew przerósł moje najśmielsze oczekiwania. W ciągu kilku tygodni, do mojego biura przywędrowała prawie cała europaleta słodyczy. Najróżniejszych, każdy przyniósł to, co sam lubi najbardziej. Byłem zdziwiony, jak chętnie ludzie pomagają innym. A to nie pierwsza akcja charytatywna w naszym zakładzie. I nie, na pewno ostatnia.
Wicedyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w Wałbrzychu - pan Artur Staśkiewicz opowiada:
- Z Bartkiem znamy się od wielu lat, to nie pierwszy jego pomysł na działanie dobroczynne, to też nie pierwsza akcja na rzecz naszych chłopców. Ta, jednak była dla nas niespodzianką. Zaraz po Mikołajkach zadzwonił do mnie z informacją, że ma dla nas trochę słodyczy. Bardzo się ucieszyłem, bo to dla naszych podopiecznych to zawsze miły świąteczny akcent. Ale naprawdę zdziwiłem się wtedy, gdy usłyszałem: "wiesz, tylko będzie troszkę problem z przywiezieniem, bo w osobowym aucie się nie zmieszczą. Będzie tego ponad pół tony...". Jak się prędko okazało logistyka nie stanowiła większego problemu. I tu znaleźli się chętni, pomocni ludzie.
- Ten prezent jest dla nas, jak najlepsze życzenia - mówią wychowankowie MOS-u. - I najlepszy dowód na to, że jednak dla świata i ludzi jesteśmy bezcenni. Gdziekolwiek byśmy nie byli i w jakimkolwiek położeniu byśmy się nie znaleźli.