Niestety w Wałbrzychu nie ma obecnie żadnego boiska (tak jak to jest w Świdnicy oraz Dzierżoniowie), na którym drużyny mogłyby rozgrywać między sobą spotkania kontrolne w przerwie zimowej, a to jak wyglądała wczoraj boczna płyta stadionu na Nowym Mieście wołało o pomstę do nieba. Obie ekipy zamiast grać, po prostu tażały się w błocie.
Pierwszego gola już w 10 minucie zdobył dla Gwarka z rzutu karnego Maciej Michnicki. Minęło 15 minut, a po wrzutce Marcina Gryki, do własnej siatki trafił Damian Botwina i było 1:1. Przed przerwą do ataku rzucili się jeszcze podopieczni Grzegorza Janika i to się opłaciło. Dwukrotnie Mateusz Bylicki trafił do bramki przyjezdnych, a jednego gola dorzucił Dorian Pawełczyk.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataków przyjezdnych, którym w 50 minucie udało się pokonać Radosława Łukaszewicza. Ekipa z Jagiellońskiej w 65 minucie strzeliła jednak gola numer pięć i wszystko wróciło do normy. Bramkę zdobył Halmi Abid. Kilka minut później na 6:2 podwyższył Jarosław Waszak, a w 78 minucie ostatni raz do siatki rywali trafił Abid. W końcówce wałbrzyszanie odpuścili przeciwnikom, którym udało się dwukrotnie pokonać rezerwowego golkipera Gwarka.
Gwarek Wałbrzych - Iskra Witków Śląski 7:4 (4:1)
Gwarek: Hamerski (45 Łukaszewicz), Botwina, Pels, Michnicki Maciej, Pawełczyk, Świder, Waszak, Bylicki (45 Świeży), Michnicki Marcin, Abid, Piątek