- Czas już był najwyższy. Po tegorocznych burzach okazało się, że nadwerężony dach, pokryty jeszcze niemiecką dachówką, nie wytrzymał naporu wody. Podjęliśmy decyzję o jego całkowitej wymianie – mówi szef elektrowni, Henryk Hammer. Budynki otrzymają również nową elewację, zaplanowano też szereg innych prac.
Obiekt znajduje się pod opieką konserwatora zabytków. Najcenniejsze jego elementy znajdują się wewnątrz, a są to działające nadal bez zarzutu urządzenia do wytwarzania
prądu, turbiny i inne części wyposażenia. - Rzeczywiście dbamy o te rzeczy, są wykonane niezwykle solidnie i przy odrobinie właściwej opieki, będą działać jeszcze długie lata – wyjaśnia Henryk Hammer.
Lubachowska elektrownia powstała jako efekt budowy tamy na rzece Bystrzycy, co miało stanowić element ochrony przeciwpowodziowej po kataklizmie z 1897 r. Początkowo był planowany tylko zbiornik retencyjny, hydrolodzy doszli jednak do wniosku, że należy wykorzystać spiętrzenie wody do produkcji prądu. Pojemność jeziora określono na 8 mln metrów sześciennych, a wysokość zapory z początkowych 22, wzrosła do 39 metrów. O stabilności budowli decyduje ciężar masywnej, kamienno-betonowej konstrukcji oraz łukowe wygięcie muru, które sprawia, że pod naporem wody nie jest on rozrywany, lecz ściskany.
Fundament tamy jest osadzony na litej skale, na głębokości 5 metrów. Budowa tamy zakończyła się w 1914 roku, przez trzy lata jeszcze trwały prace przy elektrowni. Wodę do trzech turbin dostarcza podziemny rurociąg o średnicy prawie dwóch metrów. Zarówno tama, jak i obiekt elektrowni budzą ogromne zainteresowanie turystów. Monumentalna budowla budzi prawdziwy podziw. - Ale były też momenty grozy, podczas pamiętnej powodzi sprzed dwunastu lat. Nigdy nie zapomnę, jak tama drżała nam pod stopami, gdy sprawdzaliśmy stan urządzeń hydrologicznych. Ale wszystko wytrzymało znakomicie – wspomina Henryk Hammer.
Tamę można dokładnie obejrzeć ze wszystkich stron, górą prowadzi bowiem brukowana droga o długości ponad 200 metrów. Spragnieni wrażeń mogą też zejść ścieżką na dół, by z bliska przyjrzeć się potężnej zaporze. Tama jest również znakomitym punktem widokowym na znaczną część Jeziora Bystrzyckiego, które podczas budowy tamy pochłonęło w swoich odmętach Dolną Wieś. Mimo remontu, elektrownia pracuje pełną parą, wytwarzając 1200 KW na dobę. Prąd jest dostarczany do EnergiiPro, która zajmuje się dystrybucją.
Prace remontowe potrwają do końca września.