Spotkanie odbyło się w sobotę wieczorem w Ogrodzie Sztuki w Szczawnie–Zdroju. Jest to galeria połączona z kawiarnią, miłe miejsce na tego rodzaju kameralne spotkania.
- Fundamentem dalszego mojego rozwoju, widzenia świata był dom rodzinny, bo to nie był zwyczajny dom. Kiedy leżałem w poduszeczce, ojciec stanął, wyciągnął palec i powiedział: A on będzie grał na wiolonczeli - opowiadał maestro Wiłkomirski.
Józef Wiłkomirski urodził się w 1926 roku. Jego doświadczenia życiowe i twórcze obejmują diametralnie różne okresy historyczne naszego kraju. Stąd opowieści są niezwykłe.
– W naszym domu, zdałem sobie z tego sprawę jako dorosły mężczyzna, nigdy nie padło słowo patriotyzm. Po prostu żyliśmy w Polsce i byliśmy Polakami. Zawsze brakowało nam pieniędzy, ale były wartości, pryncypia. O tym się nie mówiło, ale były! – podkreślał.
- Kiedy miałem kilka lat, matka kupiła mi etażerkę, używane książki i mały katalog i powiedziała: To będzie początek twojej biblioteki – wspomina maestro znaczenie, jakie literatura miała w jego rodzinie i w jego osobistym życiu.
- Wojna jest czymś przerażającym. Śmierć towarzyszyła nam i ta śmierć ciążyła na naszych myślach. Każdy z nas do dziś dźwiga cząstkę historii – wspomina maestro, 18-letni uczestnik Powstania Warszawskiego.
Słuchaczy trudno było pomieścić w niewielkiej galerii. Spotkania zapowiadają przygotowywaną do druku autobiografię Józefa
Wiłkomirskiego.