Od listopada drzewo wita wszystkich wjeżdżających do naszego miasta, ale jego wygląd nie wprawia w zachwyt, a wręcz przeciwnie…
8-metrowy 31-latek został przywieziony z Niemiec. Jego koszt wraz z transportem i dwuletnią gwarancją wyniósł 25 000 zł.
Jak widać na załączonych zdjęciach, gwarancja chyba w tym przypadku się przyda, bowiem dąb nie wygląda na okaz zdrowia…
- Zorganizowaliśmy konkurs na zagospodarowanie ronda i okolicznego terenu w ramach przebudowy całego wjazdu do Wałbrzycha. Niestety żadna z propozycji nie spełniała warunków konkursu. Stąd decyzja, by na rondzie posadzić drzewo symbolizujące nasze miasto - mówił Michael Liguz, ogrodnik miejski.
Przypomnijmy, że na początku tego roku internauci przedstawili pomysł, jak dąb powinien się nazywać. Na jednym z portali społecznościowych pojawiło się wydarzenie, które nawołuje wałbrzyszan, by dąb nosił imię Romek na część prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja…
Wydarzenie zatytułowane „Chcemy, aby wałbrzyskiemu dębowi nadano imię Romek” było szeroko komentowane i cieszyło się sporą popularnością internautów. W uzasadnieniu do nazwania dębu imieniem Romek można było przeczytać:
„Na fali entuzjazmu dotyczącego efektów pracy naszego włodarza pragniemy zainicjować oddolną akcję pokrzepiającą, której celem jest nadanie imienia nowo posadzonemu dębowi przy wjeździe do Wałbrzycha. I to imienia nieprzypadkowego.
Wierzymy, że tym symbolicznym gestem, razem jak tu stoimy, równie symbolicznie [tu według uznania]:
- przybijemy włodarzowi społeczną piątkę
- dodamy otuchy w tych trudnych czasach
- zaznaczymy swą obecność - obecność lokalnego patrioty
- zaznaczymy, że widzimy, obserwujemy ręce, cieszymy się i zarazem mamy oko na
Zaproś znajomych i ra-zem, ra-zem ! :)
A hejterom z góry dziękujemy”.
