Wydarzenia, które doprowadziły do takiego finału miały miejsce 18 kwietnia, zaraz po zakończeniu nadzwyczajnej sesji rady miejskiej. W czasie obrad, w kontekście dyskusji o zwolnieniach pracowników Ratusza, radny PO Artur Torbus powiedział, że Longin Rosiak powinien zostać zwolniony jako najsłabszy pracownik magistratu. W obronie męża stanęła Alicja Rosiak, a przewodnicząca Agnieszka Kołacz – Leszczyńska zaapelowała o wzajemny szacunek na sali obrad. Wkrótce sesja dobiegła końca i radni zaczęli opuszczać salę. Na korytarzu był już Longin Rosiak.
Artur Torbus tak relacjonuje całe zajście: - Wychodząc z sali zauważyłem Longina Rosiaka. Chciałem niepostrzeżenie opuścić budynek. Znam go i wiem, że mógłby posunąć się do jakiejś prowokacji, a w czasie sesji z moich ust padło jego nazwisko w niekorzystnym dla niego kontekście. Jednak jego bystre policyjne oko mnie dostrzegło. Zaczął mi grozić palcem mówiąc: „Oj nieładnie Arturku, nieładnie! Poczekaj, ja jeszcze na ciebie coś znajdę”. Odpowiedziałem mu: „Nie groź mi kuleczko. Ja się twoich gróźb nie obawiam”. Na to Longin Rosiak: „To ci sprzedam szpica zaraz!”. W tym momencie już dochodziłem do drzwi ratusza, a on przez cały czas wykrzykiwał za mną różne rzeczy. W końcu stanąłem i powiedziałem, żeby przyszedł i sprzedał mi tego szpica. Podbiegł do mnie, ale przez otwarte drzwi zobaczył kamery. Wycofał się wykrzykując pod moim adresem obelgi i groźby, że mnie załatwi i że coś znajdzie na mnie i na moja rodzinę. W kilka minut później swoją agresję wyładował jeszcze na radnym Krzyżowskim. Tak zapamiętałem to zdarzenie.
Uważam, że takie kryptokryminalne zachowania nie licują z mandatem radnego, a w przeszłości starosty i wiceprezydenta. Odbieram to zachowanie jako próbę wymuszenia na mnie bierności oraz sprawienia, bym nie zabierał w trakcie obrad rady głosu w sprawach jego dotyczących. Zresztą to nie pierwsze takie zachowanie Rosiaka wobec mnie, coś podobnego zrobił już w 2006 roku. Wtedy to przemilczałem, ale teraz już nie popuszczę. Jego zachowania nie mieszczą się w żadnych przyjętych standardach. Kiedyś powiedziałem o nim, że to „bydlę polityczne” i podtrzymuję ten osąd – zakończył Artur Torbus.
Z kolei radny Jerzy Krzyżowski wychodząc 18 kwietnia z ratusza spostrzegł wchodzącego Longina Rosiaka i jak twierdzi, chciał złożyć mu życzenia z okazji nadchodzących świąt: - Schodząc po schodach zauważyłem Longina Rosiaka i mówię: „Dzień dobry Longin, wszystkiego najlepszego z okazji świąt”, a on do mnie: „ Ty sk…, ty ch…Żebyś zdechł przed świętami”. Zapytałem dlaczego tak do mnie mówi. Odpowiedział: „ Nie będziesz tu podskakiwał. Ja znam ludzi na Podgórzu, będę z nimi rozmawiał i my cię skrócimy”. W ubiegłym roku ja już miałem dwie groźby. Zgłosiłem to do prokuratury, która skierowała sprawę do sądu. Ja tego nie przesądzam, ale zastanawiam się czy on nie miał czegoś wspólnego z tamtymi sprawami. On nie może znieść faktu, że SLD weszło w koalicję z PO. Zapytał się także, czy mogę spojrzeć w lustro od czasu zawiązania koalicji. Ja nie mogę tej sprawy tak zostawić, ponieważ za słowami mogą pójść czyny. Dlatego składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – zakończył radny Jerzy Krzyżowski.
Longin Rosiak powiedział tylko, że nie wie po co radni Torbus i Krzyżowski w ogóle to zrobili: - Torbus to ostatni człowiek, który powinien chodzić do prokuratury a radnemu Krzyżowskiemu kupię po świętach geriavit. Nie wiem po co oni to zrobili, chyba dla poklasku. Ja spokojnie czekam na wynik prokuratorskiego postępowania, ponieważ sytuacja, o której mowa w ogóle nie miała miejsca. Oni konfabulują – skomentował całą sytuację Longin Rosiak.