- Czekałam na ten wieczór szczególnie, ponieważ kojarzy mi się z pewnym wyjątkowym i niezwykłym koncertem, jaki daliśmy w Wałbrzychu 4 lata temu z zespołem Łzy - przywitała publiczność artystka. – Mam nadzieję, że wszyscy, którzy jeszcze siedzą przy stolikach, wstaną i przyłączą się do nas.
Koncert prawie w całości składał się z piosenek pochodzących z płyty „Pan i Pani”. Prawie, bo nie brakowało również fragmentów i coverów utworów innych artystów, takich jak Michael Jackson – „They don't really care about us”, Lady Gaga - „Bad Romance” czy rodzimy Manaam z „Raz dwa, raz dwa”. Wokalistka popis umiejętności dała również perfekcyjnie wykonując „Falling” z repertuaru Alicii Keys, którą jak nieśmiało przyznała się publiczności, prywatnie bardzo lubi i podziwia.
Koncert emanował dobrą energią i ciepłem. Dynamiczne zmiany piosenek i ogromna energia artystki udzielała się zgromadzonym pod sceną fanom. Mimo niewielkich rozmiarów sceny, przedstawienie, jakie dała Ania i jej muzycy, było bardzo dobrze zaplanowane i przebiegało według ustalonego schematu.
- W tym miejscu zawsze zapraszam na scenę specjalnego gościa. Jest nim Wojtek Łuszczykiewicz z Video – padło ze sceny tuż przed wykonaniem piosenki Soft. – Dziś niestety nie ma go z nami, dlatego zaśpiewam ją po raz pierwszy bez niego. Mam nadzieję, że mi pomożecie - zwróciła się do publiczności, która chętnie włączała się do śpiewu nie tylko w trakcie tej piosenki.
Szczególnie głośno zachowywała się męska część publiczności, która często dawała upust swojemu uwielbieniu dla artystki.
- Jestem fanem Ani od samego początku - opowiada Tomasz Pelczar. – Ostatnia płyta „Pan i Pani” mi się akurat nie podoba, ale reszta jest super. Moim zdaniem jest to najlepszy wokal w Polsce. Mimo iż nie gra muzyki bardzo chwytliwej, to ludzie w Polsce potrzebują właśnie tej niszy. Tak jak kiedyś była na fali Budka Suflera czy Lady Pank, tak dziś jest Ania Wyszkoni – przekonuje. - To był najlepszy mój koncert w 9 Fali. Nie jeden z najlepszych, ale absolutnie najlepszy – podkreśla.
Najmłodszymi fankami były jednak zdecydowanie ośmioletnia Zuzia Puziak i dziewięcioletnia Julia Rutkowska, którym koncert bardzo się podobał.
- Lubię Anię, bo ładnie śpiewa – twierdzą dziewczynki. - Występ był fajny, tylko strasznie głośny.
Na koniec nie zabrakło legendarnego „Narcyza” i „Agnieszki”, które wokalistka wykonała z autentyczną radością. Jak sama mówi, nie należy do osób, które obrażają się na własne hity, tym bardziej, że są z nimi kojarzone. Dlatego zdecydowała się dodać właśnie te piosenki do własnego repertuaru.
Po koncercie fani mogli liczyć na chwilę rozmowy z artystką, zdjęcie i autografy, które rozdawała przez kilkadziesiąt minut. Kolejny występ Ani Wyszkoni planowany jest na luty 2011 roku.