Kenny Belaey wygrał rywalizację w kategorii rowerów 26-calowych (średnica koła). Belaey to 9-krotny Mistrz Świata i 6-krotny zdobywca Pucharu Świata.
- Jak Twoje plecy, bo wiem, że w czasie zawodów w Zamku Książ miałeś z nimi problemy?
Kenny Belaey: Początkowo czułem się jakby przejechała po mnie ciężarówka. Później, dzięki pomocy masażysty, moja forma fizyczna znacznie się poprawiła i w decydujących wyścigach właściwie już nie odczuwałem bólu.
- Jak oceniasz organizację zawodów w Wałbrzychu?
Kenny Belaey: Było wszystko, czego potrzeba do przeprowadzenia udanych zawodów. Wprawdzie w niedzielę pogoda nie sprzyjała, ale mimo to wiele osób zdecydowało się oglądać nasze starty. Uważam, że poziom organizacji tej imprezy był bardzo wysoki.
- Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z trialem rowerowym?
Kenny Belaey: Jako dziecko najbardziej lubiłem grać w piłkę nożną, ale to dyscyplina zespołowa, a ja lubię brać odpowiedzialność za swoje występy, tymczasem w futbolu było to niemożliwe. Dlatego też zdecydowałem, że będę uprawiał indywidualną dyscyplinę. Wybór padł na trial rowerowy. Zacząłem, kiedy miałem 9 lat, a wiele w życiu pomógł mi mój ojciec, który woził mnie na zawody, które odbywały się w całej Europie.
- Od czego zależy popularność trialu rowerowego?
Kenny Belaey: Bardzo wiele zależy od mediów. To one są motorem napędowym dla trialu. W Belgii trial wprawdzie nie jest zbyt popularną dyscypliną sportu, ale we Francji czy Hiszpanii wygląda to znacznie lepiej.
- Czy trial to sposób na zarabianie pieniędzy czy musisz dodatkowo pracować?
Kenny Belaey: Od 10 lat jestem profesjonalistą i utrzymuję się z trialu. Mam swoich sponsorów, których zresztą sam sobie szukam. Oni finansują moje przygotowania do startu oraz starty w imprezach na całym świecie. W moim kraju jestem rozpoznawalny. Dla mnie trial to sposób na zarabianie na życie, ale również życiowa pasja.
- Dziękuję za rozmowę.