To już druga próba przybliżenia mieszkańcom Wałbrzycha sztuki operowej, nie zawsze dostępnej. - Aby posłuchać klasycznego spektaklu operowego, należałoby się wybrać przynajmniej do Wrocławia. Uważam, że zadaniem filharmonii powinno być upowszechnianie, w miarę możliwości, różnych gatunków i form muzycznych – mówi dyrektor filharmonii, Dariusz Mikulski. Stąd już w ubiegłym roku wałbrzyszanie mogli obejrzeć jedną z piękniejszych oper Wofganga Amadeusza Mozarta, “Czarodziejski flet”. Dariusz Mikulski wielokrotnie udowodnił, że ceni sobie operową twórczość wielkich kompozytorów, a publiczność nie raz miała możliwość podziwiać najpiękniejsze głosy z polskich teatrów muzycznych, nie mówiąc już o turniejach tenorów, regularnie zapraszanych na głosowe pojedynki do Wałbrzycha.
Tym razem miejsce wystawienia spektaklu zbiegło się z miejscem akcji. Pierwszy akt “Toski” toczy się bowiem w kościele. - Wybraliśmy kościół Zbawiciela, bo tam jest znakomita akustyka, a pastor Waldemar Szczugieł podszedł do naszego projektu z ogromną życzliwością – podkreśla dyr. Mikulski. - Wiele lat czekałem na takie wydarzenie. Uważam też że muzyka jest częścią życia kościelnego. A akustyka rzeczywiście jest taka, że niepotrzebne są jakiekolwiek urządzenia nagłaśniające – mówi ks. Szczugieł. W wałbrzyskim przedstawieniu partię Toski zaśpiewa znana sopranistka Barbara Kubiak, w rolę Cavaradossiego wcieli się Sylwester Kostecki (tenor). Spektakl reżyseruje Anna Długołęcka.
Wałbrzyskie przedstawienie pokona też jedną z większych barier w rozumieniu tekstów libretta. - Tłumaczenia na język polski słów poszczególnych arii będą się ukazywać na telebimach – zapewnia dyrektor Mikulski. Zaletą kościoła Zbawiciela jest również jego wielka pojemność. Na każdy spektakl będzie mogło wejść dużo więcej widzów, niż do filharmonii. Zwłaszcza że spektakle będą dwa: 11 i 12 września, o godzinie 19. Blety można kupować w biurze filharmonii.
- Udowodnimy, że opera nie odeszła do lamusa – podkreśla Dariusz Mikulski.