Plenerowi artyści wygrali z niełaskawą aurą i można nawet powiedzieć, że chociaż gdzie indziej padało, to nad parkiem w Jedlinie zdarzały się długie godziny bez deszczu.
- Wymodliliśmy u opatrzności, żeby chociaż za bardzo nie lało – mówi przewodniczący Rady Miejskiej w Jedlinie, Romuald Wysocki. Dzięki temu widownia zapełniała się niemal do ostatniego miejsca, a w ostateczności widzowie rozkładali parasole.
Mieszkańcy Jedliny i pobliskiej Głuszycy zawsze bardzo oczekują letnich dni z ulicznymi spektaklami. - Czekamy cały rok, to dla nas prawdziwe święto. Można się wybrać z całą rodziną. Jest coś dla dorosłych i dla dzieci – chwalą festiwal mieszkanki uzdrowiska. Anna i Krystyna przyjeżdżają na przedstawienia z Głuszycy. - To co pokazują artyści, to jest prawdziwe piękno, dla wszystkich zrozumiałe. Oglądamy do ostatniego spektaklu, chociaż potem musimy wracać na piechotę – mówią miłośniczki teatrów.
Publiczność obejrzała w tym roku 15 spektakli, a także wiele happeningów, przygotowanych dodatkowo przez artystów. Postacie na szczudłach i w kolorowych perukach można było spotkać na ulicach miastecka praktycznie przez cały dzień, a w Parku Północnym to już na pewno. Większość z zespołów prezentowała swoje spektakle po raz pierwszy. Przeważały zespoły polskie – zagranicę reprezentowały teatry z Włoch, Czech i Rosji.
Oprócz spektakli, w parku można było podziwiać pokazy iluzjonisty, smaczne zupy serwowała wałbrzyska restauracja Tao Land, była cukrowa wata i kolorowe balony. Teatry: Na Bruku i Na Walizkach zabawiały publiczność happeningami i skeczami, zaprzyjaźniając się przy tym z widzami. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w przyszłym roku, na XVII Festiwalu Teatrów Ulicznych w końcu zaświeci słońce.