Widział ktoś kiedyś rycerza bez konia albo konia bez rycerza? Ano widział i co z tego? Jak się okazuje w fantastycznym świecie dziecięcej wyobraźni może to urosnąć do nie lada problemu.
Bo przecież jeden bez drugiego jest niepełny, co bezlitośnie podkreślają różne baśniowe stworzenia spotykane przez bohaterów po drodze. Przesympatyczny czkający koń i nieco sztywny rycerz wyruszają, by odnaleźć się nawzajem, co skutkuje całą serią zabawnych scenek rodzajowych.
Starszych widzów, powtarzający się schemat może nieco męczyć, ale z nawiązką wynagradzają to żarty sypiące się ze sceny. Kolorytu dodatkowo dodają niezwykle dopracowane głowy - maski (zwłaszcza paskudnych zbójników), przyjemna muzyka i zmyślna żonglerka lalek i aktorów. Nad wszystkim czuwa narratorka – mądre drzewo, której nieco za długa piosenka spowalnia trochę akcję pod koniec przedstawienia. Na szczęście, jak to w bajkach bywa, wszystko kończy się dobrze, a rycerz zyskuje nie tylko konia (któremu wreszcie mija czkawka) lecz także sprytną księżniczkę.
Przedstawienie udowadnia, że każdy może mieć marzenie - nawet mała polna myszka udająca nietoperza. Bo w świecie baśni wszystko jest możliwe, o czym dorosłym czasem trzeba przypomnieć. Dlatego wyprawa do Teatru może się okazać świetną zabawą zarówno dla rodziców jak i dzieci oraz wspaniałym wstępem do dyskusji nad tym, czy warto realizować własne pragnienia.