- 24 grudnia funkcjonariusze Straży Miejskiej otrzymali nowe uprawnienia. Na czym polegają zmiany?
- Będziemy mieć prawo przeszukania bagażu czy samochodu osoby podejrzanej o przestępstwo, funkcjonariusze mogą być wyposażeni w paralizatory, a samochody otrzymają niebieskie sygnalizatory, zwane kogutami, a tym samym staną się pojazdami uprzywilejowanymi.
- W jakich sytuacjach funkcjonariusze będą z tych uprawnień korzystać?
- Przeszukania będzie się stosować w momencie, gdy na przykład osobę zatrzymaną na przestępstwie trzeba będzie konwojować do komisariatu policji. Należy sprawdzić, czy nie posiada broni, albo innych niebezpiecznych narzędzi. Paralizator będzie używany w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia funkcjonariusza, a “kogut” wtedy, gdy na przykład otrzymamy zgłoszenie, że znaleziono niewybuchy i trzeba błyskawicznie dotrzeć do miejsca zagrożenia.
- Czy przyznane uprawnienia były konsultowane ze środowiskiem strażników?
- Straż miejska ma swojego reprezentanta, jest to Artur Hołubiczko z Częstochowy, krajowy prefekt straży miejskich. Był łącznikiem między Ministerstwem Spraw Wewnętrznych a komendantami, zbierał opinie, konsultował zmiany wprowadzane do ustawy. Uważam, że dzięki temu poprawi się bezpieczeństwo funkcjonariuszy.
- A jaki był dla Straży Miejskiej rok, który właśnie minął?
- Był trudny. Mieliśmy dużo więcej interwencji, nękały nas psujące się na dziurawych drogach samochody. Podczas dyżurów telefon dzwonił nieustannie. Zdarzały się sytuacje, że musiałem delegować do pracy w dyżurce dodatkowego funkcjonariusza, bo jeden nie był w stanie uporać się z nawałem pracy.
- Z jakimi sprawami najczęściej zgłaszali się mieszkańcy?
- Tu jest wielka rozmaitość. Dzwonią, że kury sąsiada weszły na ich podwórko, że w mieszkaniu obok jest awantura, że drzewo się przewróciło, ukradli pokrywę studzienki kanalizacyjnej, po ulicy biega bezpański pies, a na chodniku leży nietrzeźwa osoba. Każdy z tych przypadków wymaga udokumentowania.
- Biedaszyby?
- Biedaszyby to nasze codzienne zajęcie. Raczej nieprędko ten problem ustanie, bo dopóki w ziemi jest węgiel, zawsze znajdzie się chętny, by go wykopać. Prawo jest tutaj jednoznaczne – jest to proceder nielegalny, nie możemy na to przymykać oczu. W tym roku zarekwirowaliśmy 50 ton węgla. Od razu wyjaśniam, że nie palę nim w swoim piecu, całość urobku jest wywożona do Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, a na wszystko są dokumenty.
- Bardzo dobre opinie u dyrektorów szkół zebrał Patrol Szkolny.
- Tak to prawda, zostało to nawet zauważone przez kierownictwo fabryki Toyoty. Zakład złożył wniosek o powołanie jeszcze jednego takiego zespołu, a w zamian ofiarował dla niego samochód. Zaakceptowałem ten pomysł, dodatkowy patrol zacznie pracę na początku roku.
- Jak Pan ocenia po roku funkcjonowania efekt zakupu fotoradaru?
- Na własne oczy stwierdziłem, że kierowcy zwalniają w miejscach, gdzie ustawia się fotoradar, nawet jeśli w tym akurat momencie go tam nie ma. Uważam, że jego pozytywny wpływ na bezpieczeństwo jest nie do podważenia. Oprócz tego daje gminie dochody. W 2008 roku Straż Miejska nałożyła mandaty na kwotę 300 tys. zł. Po uruchomieniu fotoradaru kwota mandatów wzrosła do 700 tys. zł w tym roku. Niestety, jest to bardzo pracochłonne zajęcie, zwłaszcza w momencie, gdy są trudności z ustaleniem sprawcy wykroczenia. To się zdarza, gdy samochód należy do firmy leasingowej. Ale najważniejsze jest, że kierowcy bardziej uważają na drodze.
- Bardzo dziękuję za rozmowę.