Rozbieżne zdania na ten temat mają dawny i obecny zarządca zabytku. PTTK, które gospodarzyło w zamczysku przez minione dziesięciolecia, chce zabrać ruchomości, obecny właściciel – gmina Walim – mówi: zamek i wszystko co jest w środku, zawsze było własnością skarbu państwa, teraz należy do gminy.
Sprawa nie jest jednoznaczna, bo gdy wojewoda komunalizował zamek na wniosek gminy Walim, w decyzji znalazło się sformułowanie: “...właścicielem nieruchomości (bez wyposażenia w eksponaty muzealne) jest gmina Walim...”. Natomiast w ciągu minionych lat PTTK dokonało wielu różnych zakupów, m.in. obrazów i mebli, do dziś pozostających w zamkowych salach. - Zwróciłam się do gminy o ustanowienie kwoty dzierżawy lub odkupienie eksponatów. Dostałam odpowiedź odmowną – mówi Zofia Sikora, szefowa wałbrzyskiego PTTK. Teraz Towarzystwo chce odebrać, co swoje i przenieść w inne miejsce. - Nie wiem jeszcze dokładnie, dokąd przekażemy eksponaty, szukamy odpowiedniej lokalizacji. W Polsce jest co najmniej 20 muzeów, które chętnie przyjmą eksponaty z Grodna – wyjaśnia Zofia Sikora. Zapewnia przy tym, że posiada dokładną inwentaryzację zakupionych przedmiotów. W PTTK mają żal do obecnych właścicieli zamku, że ich wieloletnia działalność i ratowanie Grodna przed ruiną przeszła niezauważona. - Nikt nawet nie powiedział “dziękuję” - mówi z żalem Zofia Sikora.
Adam Hausman, wójt gminy Walim odpiera zarzuty PTTK. - Oczywiście, że chcemy zapłacić albo wydzierżawić przedmioty, stanowiące własność PTTK. Nie rozumiem pretensji. Nie uważam również, aby dalsze dzierżawienie Grodna przez PTTK było dla zabytku korzystne. Jako gmina mamy znacznie większe możliwości pozyskiwania funduszy z zewnątrz, na co już złożyliśmy wnioski. Już w przyszłym roku rozpoczniemy gruntowny remont, a tej klasy zabytek ma szansę na 100-procentowe pokrycie kosztów z tym związanych – przekonuje wójt Hausman.
W sporze, siłą rzeczy, uczestniczy szefowa wałbrzyskiej delegatury Dolnośląskiej Służby Ochrony Zabytków. Barbara Obelinda jest znużona zamieszaniem wokół eksponatów. - Z pewnością nie zgodzę się, aby choć jeden przedmiot, pochodzący sprzed 1945 r. opuścił zamek. Ponieśliśmy już znaczne straty, gdy ginęły zabytkowe rzeczy z niedopilnowanych sal muzealnych w czasie, gdy zarządzało tam PTTK. Prawdziwym kuriozum była kradzież XIX-wiecznej drewnianej skrzyni, długiej na 1 m 20 cm i wysokiej na 1 m. Skrzynia przepadła bez śladu – mówi Barbara Obelinda.
Nie jest wykluczone, że spór o eksponaty z muzealnych sal w zamku Grodno będzie musiał rozstrzygać sąd.