Najwięcej problemów mieszkańcom sprawiają spóźniające się autobusy. – To nie mogły przejechać przez zaspy i pasażerowie pomagali je pchać, to stały w korkach albo po prostu nie mogły podjechać pod górę (np. „8” na ulicę Żeromskiego). – Więcej nie pojadę „2”! - mówi z oburzeniem pani Alina, która rano spóźniła się 20 minut do pracy.
– Specjalnie wyszłam wcześniej domu, ale niewiele to dało, bo jak autobus stanął koło Kauflandu to myślałam, że już nie ruszy. Jutro wybiorę „A” albo „C”, bo jeżdżą częściej – przekonuje inna mieszkanka Wałbrzycha.
– My zatrzymaliśmy się tuż za kinem Apollo. Korek był tak potężny, że kierowca otworzył drzwi i ci mniej cierpliwi pasażerowie, poszli na pieszo – relacjonuje z kolei pan Piotr.
Jednak nie tylko autobusy miały problemy. Nie obyło się bez stłuczek i niegroźnych kolizji. Czasami, samochody odmawiały posłuszeństwa na środku jezdni, tarasując tym samym przejazd dla innych. Wiele osób do pracy docierało ze sporym opóźnieniem. Niektórzy uczniowie wcale nie dojechali do szkół. – Jeśli pogoda się utrzyma, to u nas chyba odwołają zajęcia, bo osoby spoza miasta, nie mają jak przejechać przez te zaspy – twierdzi Cezary, uczeń jednego z wałbrzyskich liceów.
Główne drogi są przejezdne, wciąż jednak sporo śniegu znajduje się w bocznych uliczkach i na podjazdach, dlatego część wałbrzyszan zabrała się do odśnieżania.