- Władza w mieście powinna przywiązywać bardzo dużą rolę do tego, by środowisko w Wałbrzychu było czyste – mówi Szymon Heretyk, kandydat SLD na prezydenta Wałbrzycha. – Te działania podejmowane w tym temacie powinny być sprzężone ze sobą i zrównoważone.
SLD proponuje w swoim programie wyborczym dotyczącym kwestii środowiska m.in. przywracać do życia tereny zdegradowane, dążyć do budowy komunalnej biogazowni, która służyłaby produkcji energii i gazu i dzięki której kilkadziesiąt osób znalazłoby zatrudnienie, wspierać mieszkańców i małe przedsiębiorstwa w inwestowaniu w odnawialne źródła energii. Pieniądze na realizację tych zadań w nowej perspektywie finansowej można pozyskać z UE.
- W Wałbrzychu powinna powstać nowoczesna sortownia śmieci – uważa Szymon Heretyk. – Obecnie w naszym mieście funkcjonuje wysypisko odpadów przy ulicy Beethovena, które powinno wiele lat temu zostać unowocześnione, jednak ani Piotr Kruczkowski ani Roman Szełemej tego nie zrobili i teraz mieszkańcy ponoszą dodatkowe koszty związane z wywozem odpadów na wysypiska śmieci znajdujące się poza Wałbrzychem, bo to na Beethovena nie jest w stanie przyjmować takiej ilości odpadów.
SLD chce także dążyć do rekultywacji terenów poprzemysłowych, promować instalację kolektorów słonecznych oraz poprawić stan czystości Pełcznicy, a także zwiększyć środki finansowe dla schroniska dla zwierząt.
Podczas konferencji przedstawiciele lewicy sporo negatywnych słów poświęcili obecnej sytuacji, jaka ma miejsce w naszym mieście, a która dotyczy funkcjonowania tzw. PSZOK-ów, a więc Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych.
- Wzrost opłat za wywóz odpadów miał spowodować wyższą jakość i miał być bardziej przyjazny dla mieszkańców, a w Wałbrzychu wcale tak nie jest – twierdzi Romuald Szałata z SLD. - W Wałbrzychu nie ma praktycznie punktów zbiórki selektywnej odpadów. Jedyny taki punkt mieści się na wysypisku przy ulicy Beethovena, ale jest on czynny tylko od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-14.00. Z tego powodu na wielu podwórkach przez wiele tygodni zalegają sterty odpadów wielkogabarytowych, bowiem ludzie nie mają jak dostarczyć tych odpadów do jedynego miejsca składu w Wałbrzychu. W innych miastach tych miejsc zbiórki jest znacznie więcej i ten problem został rozwiązany. W Wałbrzychu tak się nie stało.
Zdaniem Szymona Heretyka akcja „Wywalmy graty z chaty” nie rozwiąże problemu zalegania odpadów wielkogabarytowych.
- Takie akcje są potrzebne, ale dwa razy w roku są one prowadzone i problemu nie rozwiązują – tłumaczy Heretyk. – Trzeba rozmawiać z ludźmi i po konsultacjach z nimi ustalić, gdzie takie punkty zbiórki odpadów wielkogabarytowych powinny się znajdować.