Zdobyć 144 punkty nie zdarza się zbyt często nawet na parkietach NBA. Mecz z Gimbasketem Wrocław był dla drużyny z uzdrowiska spacerkiem. Już w pierwszej kwarcie miejscowi rozstrzelali z dystansu zawodników gości i po 10 minutach prowadzili 36-15. W drugiej ćwiartce trwał festiwal skuteczności MKS-u i w efekcie po 20 minutach było już 69-31. Na sekundę przed końcem drugiej kwarty trener Bartłomiej Józefowicz krzyknął "rzucaj", a Mateusz Stankiewicz rzucił z pola 3 punktów z własnej połowy i trafił do kosza, czym wprowadził w euforię ławkę rezerwowych z trenerem Józefowiczem na czele. Kolejna kwarta to jeszcze większa ilość zdobytych punktów, a celował w tym Marcin Jeziorowski. Po 30 minutach wynik brzmiał 112-47. W ostatniej ćwiartce nic się nie zmieniło, a bezradni wrocławianie zakończyli spotkanie ze stratą 144 punktów.
MKS Basket Szczawno-Zdrój - Gimbasket Wrocław 144-67 (36-15, 33-16, 43-16, 32-20)
MKS: Jeziorowski 38, Stankiewicz 24, Krzymiński 20, Kołaczyński 16, Makarczuk 14, Frankiewicz 11, Niziński 11, Kaczuga 5, Wasilewicz 3, Jakushev 2.