Wystawcy, z którymi rozmawialiśmy, to pasjonaci oferujący do sprzedaży przedmioty ze swoich niejednokrotnie przebogatych kolekcji. Jak to z hobbystami bywa, potrafią bardzo długo snuć opowieść o przedmiotach swojej pasji. Na pozór mało wartościowy kawałek metalu, okazuje się unikatowym elementem poszukiwanego przez kolekcjonerów modelu karabinu z okresu II wojny światowej, zaś pożółkła fotografia żołnierza jest bardzo wartościowa ze względu na to, że mundurze, w który ubrany jest wojak, widać oznaczenia jednostki, w której służył.
Przechadzając się wśród sprzedających, można natknąć się także na tych, którzy specjalizują się w jakiejś dziedzinie. Są sprzedawcy przedwojennych (lub starszych) widokówek z naszego regionu, na których uwiecznione są budowle, których niejednokrotnie już nie ma lub wyglądają zupełnie inaczej i pełnią zgoła odmienną funkcję. Kto dziś pamięta, że zaniedbany budynek na ulicy Pocztowej to niegdyś wspaniały hotel, zaś ukryte w leśnych chaszczach fundamenty to pozostałość po tętniącym niegdyś życiem schronisku?
Gratką dla zbieraczy monet były stoiska z ciekawymi egzemplarzami historycznymi i tymi zupełnie współczesnymi. Ciekawostką były też monety wykonane z błędem, czyli tzw. „defekty” (np. moneta pięciozłotowa wybita bez obwódki złotego koloru). Tutaj także bogata wiedza sprzedających i kupujących była okazją do dowiedzenia się ciekawych rzeczy nie tylko o monetach, ale także o historii Wałbrzycha. Do nabycia były także profesjonalnie wydane katalogi monet i niezmiernie ciekawe książki historyczne.
Na wałbrzyskim Rynku pojawili się jednak przede wszystkim sprzedający cała rozmaitość przedmiotów z przeszłości. Były meble, zegary, młynki do kawy, przedwojenny magiel, książki, poniemieckie hełmy, porcelana, medale oraz wiele innych, bardzo ciekawych przedmiotów na każdą kieszeń. Szkoda tylko, że mało było oglądających i chętnych do kupna.
Giełda Staroci jest dobrą propozycją na spędzenie niedzielnego przedpołudnia, kupienie unikalnej, lecz niedrogiej pamiątki i spotkania ciekawych ludzi.