Inicjatorem akcji przeprowadzonej dziś pod Ratuszem był Międzyszkolny Komitet Obrony Szkół.
Przedstawiciele komitetu, w którego skład wchodzą nauczyciele z zaplanowanych do likwidacji szkół oraz rodzice uczniów, są rozżaleni decyzją Rady Miasta Wałbrzycha w sprawie wałbrzyskich placówek oświatowych. Ich zdaniem, radni nie dotrzymali składanych obietnic i postąpili wbrew interesom miasta.
- To skandal, że część radnych, na których my głosowaliśmy, zagłosowała za likwidacją szkół – uważają członkowie MKOS.
Dlatego dziś zorganizowana została akcja mająca na celu zebranie podpisów w celu odwołania rady miasta i przeprowadzenia referendum. By tak się stało potrzebnych jest 10 tysięcy podpisów. Nie będzie to z pewnością zadanie łatwe, ale pomysłodawcy są pewni, że ta sztuka się im uda.
- Jeśli dojdzie do referendum, to jesteśmy pewni, że frekwencja będzie wystarczająca, bowiem zachowanie niektórych radnych zbulwersowało dużą część wałbrzyszan – mówią zgodnie Regina Pankowska oraz Monika Misińska-Wrona, obrończynie wałbrzyskich szkół.
W tym miejscu należy się zgodzić z inicjatorami, że referendum miałoby szansę na sukces, jeśli faktycznie wzięliby w nim udział wszyscy zainteresowani likwidacją wałbrzyskich szkół, a jest ich sporo, bowiem do likwidacji zostały przeznaczone trzy szkoły podstawowe i gimnazjum: PSP nr 12, PSP nr 19 i PSP nr 31 oraz PG nr 5.
Na spotkaniu przed Ratuszem pojawił się równie Jerzy Kowalski, szef wałbrzyskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
- Od początku byliśmy stanowczo przeciwni zamykaniu wałbrzyskich szkół – mówi Kowalski,. – Znamy argumenty rodziców i nauczycieli i prezydenta, który bierze pod uwagę tylko czynnik ekonomiczny. Tak być nie może i dlatego negatywnie zaopiniujemy propozycje likwidacji 4 wałbrzyskich szkół.
Według Jerzego Kowalskiego, likwidacja szkół, jedynych w danych dzielnicach, jest przysłowiowym gwoździem do trumny dla tych dzielnic, biorąc pod uwagę sprawy oświaty i szkolnictwa.