Jak twierdzą fachowcy, początek października to najlepszy czas na założenie zimowych opon. Jest mało prawdopodobne, by temperatury mogły przekroczyć 10 stopni, a jeśli nawet, to będzie to chwilowe. - Wymiana opon na zimowe o tej porze roku, ma decydujący wpływ na bezpieczeństwo. Kiedy jest zimno, na oponach letnich droga hamowania jest o 30 procent dłuższa, niż na zimowych – tłumaczy Zbigniew Procki.
Kierowcy, zjeżdżający się gremialnie do warsztatów, gdy spadnie pierwszy śnieg, to problem dla obu stron. - My pracujemy do późnego wieczora, w piątek i świątek, a właściciele aut czekają w kilkugodzinnych kolejkach. Teraz można tę sprawę załatwić w kwadrans – mówi szef “Goliata”.
Zwiększony ruch w warsztatach świadczy na szczęście o tym, że sporo kierowców nie zostawia wymiany opon na ostatnią chwilę. Dopilnował tego nawet – co prawda za pośrednictwem żony, bo sam jest poza Wałbrzychem – senator Roman Ludwiczuk. - Letnie opony na kołach zimą powodują uciążliwości dla innych. Korki na skrzyżowaniach przy pierwszych mrozach, to właśnie efekt tych pseudooszczędności – dodaje Procki.
Opona zimowa jest ok. 25 procent droższa od opony letniej. Ale przy właściwej eksploatacji wystarcza na 5 lat. Natomiast jej brak może być bardzo bolesny, bo łatwiej o stłuczkę, a problem się zwiększa przy braku autocasco.
Zbigniew Procki zdecydowanie odradza kupowanie opon używanych, w jego warsztacie również się takich nie uświadczy. - Śmiercią nie handlujemy – podkreśla szef “Goliata”.
Kierowca nie ma także co liczyć, że pracownicy założą mu na koła opony, które uznają za nienadające się do użytku. - Właściwie dobrana, porządna opona, to podstawa bezpieczeństwa na drodze, a na tym nie powinno się oszczędzać – zaznacza Zbigniew Procki.