Poniżej prezentujemy oświadczenie Jarosława Michalaka w/s wystawy:
,,Chciałbym poinformować wszystkie osoby zainteresowane sytuacją w Galerii pod Atlantami oraz zamknięciem aktualnej wystawy, że – przede wszystkim – wystawa nie jest wymierzona ani we władze miasta, ani w dobre imię Biblioteki pod Atlantami. Nie wiem skąd wziął się taki pomysł i kto go sprokurował.
Jest to kolejna wystawa z cyklu „Zobaczyć Wałbrzych”, który miał pokazywać, że miasto nasze jest miejscem, do którego chętnie przyjeżdżają twórcy, by realizować swoje autorskie projekty. W skład wspomnianego cyklu wchodziły, prezentowane wcześniej dwie inne wystawy. Jako wałbrzyszani i fotograf, uwieczniający od lat różne aspekty naszego miasta, mam poczucie wartości miejsca, w którym żyjemy, mieszkamy, pracujemy – i z tego też powodu żadna wystawa pokazująca prawdę nie jest w stanie mnie obrazić. Wiem bowiem, że przedstawiony obraz, to zaledwie promil przestrzeni miasta – mam tego pełną świadomość. Nie można mieć też pretensji do autorów wystawy, że zdecydowali się ten akurat wycinek rzeczywistości pokazać (to tak, jakby mieć pretensje do pejzażysty, że pokazał jedynie piękne podwałbrzyskie pejzaże, a nie życie mieszkańców). Proszę bowiem pamiętać, że obrazy nie zostały wymyślone, czy wygenerowane komputerowo, a jedynie utrwalona została rzeczywistość, i prawda... a z prawdą – jakakolwiek by nie była – ciężko walczyć.
Faktem jest, że kiedy autorzy zaproponowali prezentację tego materiału w Wałbrzychu – coś we mnie drgnęło, coś mnie oburzyło – jako wałbrzyszanina właśnie... ale była to pierwsza emocja, która zastąpiona została poczuciem obowiązku kuratora galerii, by nie zamykać ust i możliwości prezentacji subiektywnego spojrzenia twórcom, którzy dotykają niepopularnych tematów. Dlatego właśnie zdecydowałem się na prezentację wystawy. Wiedziałem, że wzbudzi emocje, że będzie dyskusja. Wernisaż był chyba najbardziej udanym spotkaniem fotograficznym, jakie miało miejsce w galerii – było to spotkanie żywe, pełne rozmów i sporów – a tak przecież powinny wyglądać spotkania twórców. Kolejny raz okazało się jak wielką siłę posiada fotografia.
Chce także oświadczyć, że Pani Kasiborska – p.o. dyrektora Biblioteki pod Atlantami, widziała wystawę przed jej oficjalnym otwarciem – była bowiem podczas montażu kilka razy w sali wystawienniczej.
Nie wiem jaki będzie teraz los Galerii pod Atlantami. Pamiętam natomiast piękne początki galerii, kiedy to organizowałem międzynarodową wystawę Widzenie Kamienia, czy wyjątkową ekspozycję I Triennale Fotografii Wałbrzyskiej, którą potem Wałbrzych chwalił się podczas spotkania miast partnerskich (we Freibergu), pamiętam oficjalne podziękowania, jakie otrzymałem na koniec 2007 roku od dyrektora Kasiborskiego przy pracownikach biblioteki, oraz śmiałe plany pozyskiwania środków ministerialnych i unijnych na różne nowatorskie działania galerii i środowiska fotograficznego. To wszystko to już niestety przeszłość. Od początku 2009 roku sytuacja galerii jest bardzo zła – praktycznie na nic nie ma środków. W takiej sytuacji ciężko jest działać, wykazywać się entuzjazmem i energią. Podobna sytuacja jest w całej wałbrzyskiej kulturze. Może ta „bieda” z fotografii Ochnio i Chlebka ma metaforyczne odniesienie do wałbrzyskiej kultury właśnie – i może dzięki temu coś drgnie w tym temacie.
Jako ciekawostkę przytoczę także fakt, że od samego początku funkcjonowania Galerii Fotografii pod Atlantami – czyli od stycznia 2007, wszystkie poczęstunki na wernisażach finansowałem z prywatnych środków. Trzy katalogi wystaw wydane też były dzięki moim osobistym kontaktom z drukarnią i zaprzyjaźnioną galerią – za przysłowiowe free, lub symboliczną kwotę. Sami sobie Państwo odpowiedzcie na pytanie czy tak powinno być. Skupianie wokół galerii, wałbrzyskiego środowiska fotograficznego było jednak dla mnie priorytetem. Chciałem, aby to miejsce przepełnione było pozytywną energią, do którego ludzie chętnie przychodzą, gdzie czują się jak u siebie. I udało się – przez te trzy lata stworzyliśmy mocną grupę pasjonatów fotografii – Wałbrzyski Klub Fotograficzny. I to było najważniejsze – praca na rzecz tego środowiska. Wałbrzyski Klub Fotograficzny swą siedzibę i spotkania miał właśnie w gościnnych progach sali wystawienniczej Galerii pod Atlantami. Teraz funkcjonowanie klubu stoi pod znakiem zapytania... i ten fakt bardzo mnie martwi".
JAROSŁAW MICHALAK