Dyrygent rozpoczął od prowokacyjnego żartu, mówiąc, że oto obchodzimy 99-tą rocznicę powrotu państwa Polskiego na mapę Europy. - Dziewięćdziesiątą pierwszą! - zakrzyknęła publiczność, która i w dalszej części koncertu wykazała się dużą aktywnością.
Ale też i program był wielce do tej aktywności zachęcający. Najbardziej skoczne melodie, popularne walce - “Róża południa”, “Odgłosy wiosny”, “Nad pięknym modrym Dunajem”. Ten ostatni okazał się tak popularny, że publiczność odgadła, że to właśnie ten, już po jednej nucie – to dyrygent ogłosił błyskawiczny konkurs.
Potem była jeszcze zabawa z trójkątem – instrumentem, według Dariusza Mikulskiego, wymagającym niesłychanego kunsztu i wielu lat nauki. Być może to prawda, gdyż kontrabasiście sztuka zagrania na trójkącie z orkiestrą się nie udała, dopiero muzykolog i pianistka – Krystyna Swoboda – poradziła sobie doskonale, zbierając rzęsiste brawa.
Publiczność tak się rozbawiła, że stało się oczywiste, że bez bisów się nie obejdzie. I znów była okazja do aktywności - “Marsza Radetzky'ego” nie da się zagrać bez udziału słuchaczy, a dyrygent dowodził na przemian to orkiestrą, to widownią. Zabawę zakończyła owacja na stojąco. Zwyciężyła muzyka, bo nikt już nie pamięta, że Austria, to, jakby nie patrzeć, jeden z zaborców z 1795 roku. Ale cóż, było, minęło...