Przepisy dotyczące stypendiów sportowych w Wałbrzychu wykluczają zawodników grających w piłkę nożną. Temat stypendiów to zawsze trudny temat, który budzie wiele emocji i sprzecznych opinii. Na ostatniej sesji Rady Miasta, radny Piotr Sosiński wrócił do problemu.
- Obecność np. Górnika Wałbrzych w klasie okręgowej uniemożliwia ubieganie się o miejskie stypendium. To powoduje, że sportowcy aktywni w masowej dyscyplinie są w gorszej sytuacji niż ci z dyscyplin mniej popularnych. Podczas listopadowej sesji Rady Miejskiej podjąłem próbę korekty zapisów uchwały, temat wymaga jeszcze konsultacji i analizy. Wspólnie z klubami piłkarskimi warto doprowadzić do korzystnej zmiany dla piłkarzy - argumentuje pomysł zmian radny Piotr Sosiński.
Rozmawialiśmy z kilkoma przedstawicielami różnych dyscyplin sportowych. Nie chcą się oni jednoznacznie wypowiadać na temat stypendiów i prosili też nas o anonimowość, by nie siać niepotrzebnego fermentu między klubami.
- Po pierwsze to stypendia są za niskie. Po drugie koszykówka, siatkówka to w tej chwili dyscypliny zespołowe, które na stypendia zasługują. Piłkarze muszą najpierw awansować w hierarchii, by te środki się im należały - mówi nam osoba blisko związana z wałbrzyskim sportem. - Mam wiele przemyśleń na temat stypendiów i to są opinie, które na pewno nie spodobały się szeroko rozumianemu środowisku wałbrzyskiego sportu. Ja bardziej stawiałbym na sporty indywidualne niż zespołowe - mówi nas drugi rozmówca. - Piłkarze dostają cały czas po kieszeni, choćby, że muszą płacić za korzystanie z Aqua Zdroju. W innych miastach ta sprawa jest rozwiązania z korzyścią dla klubów, a nie dla miasta - twierdzi były wałbrzyski sportowiec. - Obecny system nie jest idealny, ale chyba ciężko wszystkich zadowolić, bo dyscyplin jest sporo i sukcesy też są rożnego szczebla, więc chyba na tę chwilę to optymalne rozwiązanie - dodaje jeden z prezesów wałbrzyskich klubów.