Jak wynika ze wstępnych ustaleń, 16-letni Krzysztof przebywał na terenie ruin budynku.
Budynek ten dawniej był zamieszkany, ale od wielu lat chyli się ku upadkowi. Nieruchomość należy do osób, które obecnie prawdopodobnie przebywają poza granicami kraju. Chłopak na co dzień zajmował się zbieraniem cegieł i złomu. W ten sposób pomagał matce wychowującej jego i troje rodzeństwa.
Jak wynika z relacji kolegów Krzysztofa, chłopak zbierał akurat w tym miejscu cegły, kiedy oni przechodzili tą okolicą. Nagle chłopcy usłyszeli olbrzymi huk i natychmiast pobiegli na miejsce. Z ich relacji wynika, że Krzysztof jeszcze żył. Zanim jednak na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, nastolatek w wyniku odniesionych obrażeń ciała, zmarł.
Okoliczni mieszkańcy podejrzewają, że chłopiec wspiął się na ścianę, gdy ta nagle runęła z całym impetem na 16-latka. Szczegóły sprawy bada Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego oraz wałbrzyska policja. Pewne jest, że w tym miejscu nie było znaków ostrzegających przed niebezpieczeństwem. W pobliżu dzieci bardzo często grają w piłkę. Tak więc zagrożenie istniało, o czym zresztą mówią sami mieszkańcy Jedliny-Zdroju.