Młotkiem z wielką wprawą posługiwali się burmistrz Leszek Orpel i przewodniczący Rady Miejskiej, Romuald Wysocki.
Nalewka burmistrza Orpel's Drink, licytowana w komplecie z najnowszą książką Olgi Tokarczuk i jej własnoręczną dedykacją, zrobiła prawdziwą furorę, osiągnąwszy piękną cenę 1700 zł. Przebiły ją jednak „Anioły” Barbary Malinowskiej, z których każdy poszedł za ponad dwa tysiące złotych oraz złoty znaczek Towarzystwa Miłośników Jedliny Zdroju z brylantem za 2500 zł.
Wielką ciekawość, ale i wesołość, wzbudziła niezwykła, drewniana rura, skromnie ozdobiona, która okazała się szczególnym instrumentem z Australii, ofiarowanym przez Grażynę Walkowską po powrocie z tego egzotycznego kontynentu. Za 1100 zł nabył ją lekarz i podróżnik, Waldemar Wiatr. O kalendarz sejmowy z autografem marszałka Bronisława Komorowskiego w komplecie z piórem wiecznym Waterman i płytą kabaretu Paranienormalni rozegrała się emocjonująca batalia. Ostatecznie komplet poszedł za 1400 zł.
Przerwy między poszczególnymi etapami licytacji wypełniały tańce i biesiadowanie.
- Najbardziej zależy nam na dobrej zabawie. Ludzie, którzy się dobrze bawią, stają się bardziej hojni, chętnie się dzielą tym co mają – mówi ze znawstwem Romuald Wysocki.
Tym razem z hojności balowiczów skorzysta kilkunastu najlepszych uczniów – władze miasta będą miały na ten cel ponad 20 tysięcy złotych.
Jedlińskie bale charytatywne organizowane są w zabytkowych wnętrzach pałacu Jedlinka. Jak na pałac przystało, o północy na sali balowej, pojawiła się Biała Dama, a razem z nią ogromny tort z fajerwerkami.
- W tym roku mamy skromny jubileusz – bal numer pięć. Uznaliśmy, że tort musi być obowiązkowo – podkreśla Romuald Wysocki.