Każda ze stron ma swoją wersję wydarzeń i każda ofiarnie jej broni. Według działaczy Prawa i Sprawiedliwości zostało złamane prawo. Według władz miasta nic takiego nie miało miejsca.
Polityków PiSu zastanawia wiele rzeczy, które według ich opinii nie są ze sobą spójne i dlatego zadają pytania. Dlaczego do tej pory komendant Straży Miejskiej milczy? Dlaczego w sprawie zabiera głos kierownik Centrum Monitoringu Ryszard Błażnik? Dlaczego w końcu strażnicy nie byli umundurowani i działali na terenie będącym własnością PKP? Wszystkie pytania są kierowane do władz Wałbrzycha w kontekście II tury wyborów prezydenckich i cytując Ministra Dworczyka „konieczności gry fair”.
- Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić kto w spornych miejscach banery powiesił. Wolontariusze pobierają materiały i dysponują je bez szczególnej kontroli, ale w mojej ocenie nawet jeśli nie było zgody PKP na ich rozwieszenie, to nie usprawiedliwia to przeprowadzonej akcji. To ja nakryłem tych ludzi. Poza tym strażnik powinien być wtedy w mundurze. Powinien się przedstawić. Straż Miejska nie może podejmować czynności, które są niezgodne z ustawą – tłumaczy swój punkt widzenia Jerzy Langer.
Problem wydaje się być bardziej złożony, jeśli za pewnik weźmiemy słowa Jerzego Langera, który twierdzi, że władze miasta wcześniej nie poinformowały o zakazach. Polityk PiS zaznaczył także jednak, że nie jest pewien czy ktoś z jego otoczenia sprawdził to na stronie urzędu.
Jerzy Langer wysłał do Prokuratury Krajowej wniosek o objęcie nadzorem Prokuratora Generalnego postępowania prokuratorskiego toczonego w Prokuraturze Rejonowej w Wałbrzychu.
Na załączonych zdjęciach znajduje sie pełna treść listu otwartego skierowanego do dr Romana Szełemeja Prezydenta Wałbrzycha.