- Kiedy i dlaczego zrezygnował pan z przynależności do Prawa i Sprawiedliwości?
Mirosław Bartolik: Zrezygnowałem z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości po tym, jak wygrałem konkurs na sekretarza Gminy w Głuszycy. Ustawowe wymogi nakazują w takim przypadku rezygnację z przynależności partyjnej. Sekretarzem jestem od 25 stycznia, a dzień wcześniej zrezygnowałem z członkostwa w PiS. Moja rezygnacja nie ma żadnego podtekstu, jedynie podłoże zawodowe i prawne.
- Czy to oznacza pańskie całkowite odcięcie się od partii?
Mirosław Bartolik: Pozostaję członkiem klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w radzie miejskiej Wałbrzycha. Sprawdzam, czy nie będzie to stanowiło przeszkody w sprawowaniu moich obowiązków zawodowych jak sekretarza w Głuszycy, jak na razie wydaje się, że takich formalnych przeszkód nie ma.
- Nie szkoda panu tego odejścia?
Mirosław Bartolik: Trochę mi szkoda. Moje prawicowe poglądy się nie zmieniły. Tworzyłem Prawo i Sprawiedliwość w Wałbrzychu, funkcjonowałem w tym ugrupowaniu, myślę, że w pozytywny sposób wpisałem się w krajobraz polityczny naszego miasta.
- Czy po odejściu ze stanowiska zastępcy prezydenta szukał pan w Wałbrzychu swojego miejsca w sferze zawodowej?
Mirosław Bartolik: Tak, wziąłem udział w konkursie na dyrektora ZDKiUM, przedstawiłem swoje pomysły i koncepcje, ale nie zostały one docenione. Niestety w Wałbrzychu nie chciano wykorzystać mojego doświadczenia zawodowego i samorządowego, dlatego postanowiłem poszukać sobie miejsca poza Wałbrzychem. Pozostała taka nuta żalu, bo zostawiłem w Wałbrzychu spory kawałek życia. Ponadto znam swoją wartość. Jestem przekonany, że moje wykształcenie i doświadczenia pozwoliłoby mi sprawnie i skutecznie pełnić różne funkcje w Wałbrzychu. Szkoda, ale jestem przekonany, że mieszkańcy Głuszycy to docenią. Na razie mam umowę na okres próbny, który wynosi sześć miesięcy.
- Dziękuję za rozmowę.