Wniosek skupia się na dwóch aspektach sprawy. Pierwszy, to najwyższy w skali kraju odsetek głosów nieważnych. W Wałbrzychu jest to 2,3 %, a średnia krajowa wyniosła w drugiej turze 1,15 %. Mirosława Lubińskiego szczególnie interesuje sprawdzenie tych kart do głosowania, na których zaznaczone zostały dwa nazwiska. Tylko sąd może zadecydować o otwarciu worków z kartami do głosowania.
- To nie jest tak, że głosy nieważne były rozłożone mniej więcej równo we wszystkich komisjach w mieście. Rekordowe ilości głosów nieważnych były na Podzamczu i te komisje interesują nas najbardziej – twierdzi Lubiński.
Druga część wniosku dotyczy kupowania głosów.
- Do prokuratury zgłaszają się nie tylko osoby, od których próbowano kupić głos, ale także osoby kupujące głosy. Jeden ze świadków obawia się nawet o swoje bezpieczeństwo. To czyni sprawę bardzo ważną i wykraczającą poza ramy korupcji politycznej. Słynna rozmowa Ludwiczuka z Rosiakiem nie jest epizodem bez początku i dalszego ciągu. To jest przykład na to, jak się w Wałbrzychu „uprawia” politykę. Teraz jest ostatni moment na przecięcie tego wrzodu, niezależnie od konsekwencji. O Wałbrzychu już się mówi: „polskie Palermo”, gdzie układy władzy przenikają się z układami mafijnymi. Oczyśćmy sytuację, ujawnijmy wszystkie fakty, bez względu na to, kogo będą dotyczyć – zaapelował Mirosław Lubiński.