W maju antyszczepionkowcy protestowali przeciwko obowiązkowym szczepieniom, bowiem Rada Miejska Wałbrzycha podjęła uchwałę w tej sprawie, a gorącym orędownikiem takiego rozwiązania był prezydent Roman Szełemej. Zaraz po tej decyzji na profilu społecznościowym prezydenta pojawiły się bardzo nieprzychylne na jego temat komentarze.
W maju do Wałbrzycha przyjechało sporo osób z różnych miast w Polsce - Jeleniej Góry, Poznania i innych miejscowości. Grupa mieszkańców Wałbrzycha postanowiła przyłączyć się do tego protestu. Manifestanci ruszyli pod dom prezydenta Romana Szełemeja i nawoływali do dołączenia się do manifestacji. Uczestnicy wznosili okrzyki "Wolna Polska" "Nie bądź królikiem doświadczalnym". Protestujących na trasie próbowała powstrzymać policja, ale mimo to spora grupa manifestujących doszła pod posiadłość prezydenta. Tam nie doszło do żadnych ekscesów, ale pojawiły się kolejne okrzyki "Wstyd i hańba", "Roman Mengele", "Stop korupcji". Protestujący wzywali prezydenta do wyjścia do nich i porozmawiania, ale bez skutku. Wznosili kolejne hasła i okrzyki "Będziesz siedział", "Szełemej bandyta" - to tylko niektóre z nich.
- Nie przyszliśmy tu nikogo nękać, tylko przyszliśmy tutaj przedstawić swoje zdanie i pokazać, że nie zgadzamy się na takie zachowanie samorządowców - mówili protestujący. - To są działania łamiące prawa. Ten człowiek bez wstydu i żadnych hamulców wraz z radą miasta powinien skończyć w rynsztoku politycznym i powinien być wyprowadzony w kajdankach.
Uchwała Rady Miasta została ostatecznie uchylona przed nadzór prawny Wojewody, ale fala niezadowolenia przeniosła się także do mediów społecznościowych i teraz mamy dalszy ciąg tych wpisów. Małgorzata S. może spędzić za kratami więzienia nawet rok. Postawiono jej bowiem zarzut znieważania prezydenta Wałbrzycha jako funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Kobieta na swoim profilu w mediach społecznościowych umieściła fotomontaż, który przedstawia prezydenta w mundurze hitlerowskiego zbrodniarza wojennego Josefa Mengele. Karą za przedstawione kobiecie zarzuty może być grzywna, a nawet rok więzienia.
Prokuratura badała również inne wpisy szkalujące Romana Szełemeja i kierowania pod jego adresem gróźb, ale mimo starań nie udało się ustalić autorów tych wpisów, bowiem korzystali oni z internetu zagranicznych operatorów.