Ponad pół minuty przewagi nad drugą zawodniczką uzyskała w sprincie w Oberhofie Marte Olsbu Roeiseland. Nas cieszy przede wszystkim świetna postawa Moniki Hojnisz-Staręgi i Kamili Żuk, które zajęły miejsca w czołowej dziesiątce.
Hojnisz-Staręga rozpoczęła bieg z wysokiego "c". Na pierwszej rundzie biegowej uzyskała szósty wynik biegu i po bezbłędnym strzelaniu zajmowała siódme miejsce. W stójce spudłowała, ale mimo to awansowała na piątą lokatę. Gdy wszyscy spoglądali w górę tabeli z nadzieją na awans na podium, Polka nie wytrzymała mocnego tempa biegu i na mecie zameldowała się z ósmym czasem dnia. Po biegu Hojnisz-Staręga nie miała jednak powodów do narzekania, jest to bowiem wyrównanie najlepszego rezultatu w sezonie. Ósma była bowiem również w biegu indywidualnym w Ostersund.
Tuż za nią uplasowała się Kamila Żuk, której blisko trzytygodniowa przerwa w startach przyniosła sporo świeżości. Młoda Polka uzyskała szósty czas biegu - lepszy od tak świetnych biegaczek jak Wierer, Vittozzi, Davidova, Mironowa, Haecki czy Tandrevold. Podczas każdej z wizyt na strzelnicy pudłowała po razie. Mimo to była w stanie wywalczyć trzeci najlepszy wynik w karierze. Lepiej prezentowała się tylko podczas ubiegłorocznych startów w Soldier Hollow. Co ciekawe, zarówno wtedy, jak i teraz w pierwszej dziesiątce towarzyszyła jej Hojnisz-Staręga.
- Trochę jestem zaskoczona tak dobrym czasem biegu. Co prawda na trasie czułam się bardzo dobrze, ale miałam ostatnio krótką przerwę w treningach ze względu na ból w Achillesie i tym występem chciałam wrócić do odpowiedniego rytmu startowego. Na szczęście badania nie wykazały niczego poważnego – powiedziała Żuk tuż po biegu. - Cieszę się, że udało mi się zmusić i powalczyć do samego końca. Na ostatnim podbiegu trener powiedział mi, że mam dziesiąty czas, a na metę wbiegłam z ósmym rezultatem. Biorąc pod uwagę to, że ostatnio miałam krótką przerwę w treningach, mogę uznać ten występ za udany – dodała Żuk.
Źródło: www.biathlon.pl